– Ludzie z wyobraźnią lotniczą nie powinni dopuścić do lądowania samolotu z prezydentem na pokładzie – mówił w środę Edmund Klich, przedstawiciel Polski akredytowany przy MAK. Według niego, w raporcie niesłusznie nie opisano roli kontrolerów z wieży w Smoleńsku. Podkreślił, że opublikowany przez stronę rosyjską raport jest „niepełny i z błędami”.
- Powiedziano, że po komendzie: "Horyzont", gdyby załoga wykonała odejście, to by mogła to zrobić bezpiecznie, co jest nieprawdą – stwierdził Klich. Według niego, komenda została wydana za późno, kiedy nie było już szans na odejście. – To jest raport niepełny, połowa czy dwie trzecie raportu nie mogą funkcjonować – dodał Klich. Powiedział także, że kontrolerzy podawali fałszywe komendy, przy czym nie ustalono, czy wynikało to z błędnych danych w wieży czy braku przygotowania kontrolera.
Wiceszef MAK Aleksie Morozow stwierdził, że nie było żadnych presji na rosyjskich kontrolerów lotu, a wszystko odbywało się zgodnie z przyjętymi procedurami. Mimo tego podkreślił, że chociaż większość raportu jest zgodna z prawdą, to on również zauważył błędy.
Wiceszef MAK Aleksie Morozow stwierdził, że nie było żadnych presji na rosyjskich kontrolerów lotu, a wszystko odbywało się zgodnie z przyjętymi procedurami. Mimo tego podkreślił, że chociaż większość raportu jest zgodna z prawdą, to on również zauważył błędy.
Bezpośrednie przyczyny katastrofy smoleńskiej to nie podjęcie przez pilota decyzji o odejściu na lotnisko zapasowe mimo posiadania informacji o warunkach pogodowych, obniżanie lotu przez dowódcę samolotu mimo braku widoczności i pomimo ostrzeżeń otrzymywanych z wieży, a także brak właściwej reakcji pilota mimo ostrzeżeń wysyłanych przez system TAWS - poinformowała szefowa MAK Tatiana Anodina. - Obecność dowódcy sił powietrznych w kabinie pilotów oznaczała wywieranie presji na pilotów - dodała wskazując też, że "stwierdzono obecność alkoholu we krwi gen. Błasika".
mb, TOK FM, Radio ZET, pap, ps