"Rozwiązanie to islam"
Manifestujący z flagami Jordanii i swoich partii zgromadzili się przed bramą parlamentu, w którym deputowani dyskutowali o cenach żywności. "Jak długo będziemy wciąż płacić za kradzieże i korupcję?" - głosiło hasło na jednym z transparentów. "Rozwiązanie to islam", "Dość kłamstw i oszustw", "Zabijacie nas cenami", "Rifai, posłuchaj głosu ludu" (Samir ar-Rifai to premier Jordanii), "Rewolucja się rozprzestrzenia, Mubarak, twoja kolej" - skandowali demonstranci.
82-letni Hosni Mubarak, prezydent Egiptu, również zmaga się z nasilającym się w kraju niezadowoleniem z powodu braku reform i z częstymi protestami spowodowanymi trudnościami gospodarczymi. Do manifestujących wyszedł deputowany Fawaz Zohbi i rozdawał im kanapki. - Jeśli izba nie dostanie zadowalającej odpowiedzi od gabinetu w sprawie żądań obniżenia cen, zażąda nowego wotum zaufania dla rządu - powiedział. W grudniu rząd uzyskał poparcie 111 spośród 120 deputowanych. Związkowiec Abdel Hadi al-Falahat oświadczył, że związki, islamiści i partie lewicowe "domagają się odejścia rządu i redystrybucji majątku w kraju".
"Stajemy się coraz biedniejsi"
W sobotę około 50 związkowców przeprowadziło demonstrację przed ambasadą Tunezji w Ammanie, wzywając do szerzenia "rewolucji tunezyjskiej". W piątek ponad 5 tysięcy Jordańczyków wyszło na ulice kilku miast, manifestując przeciwko inflacji, bezrobociu i domagając się ustąpienia rządu, mimo że w zeszły wtorek władze wyasygnowały 120 mln dinarów (169 mln dolarów) na obniżenie cen i tworzenie miejsc pracy. Domagali się ustąpienia premiera Samira ar-Rifaiego.
- Ceny, zwłaszcza benzyny i żywności, wyrwały się spod kontroli. Każdego dnia stajemy się coraz biedniejsi - mówiła 24-letnia urzędniczka protestująca w centrum Ammanu. Około 25 procent Jordańczyków żyje - według badań przeprowadzonych przez Radę Gospodarczą i Społeczną Jordanii - poniżej granicy ubóstwa.
zew, PAP