Decydujące starcie

Decydujące starcie

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Forum) 
W politycznej wojnie wywołanej raportem MAK nie chodzi tylko, a nawet przede wszystkim o prawdę o katastrofie smoleńskiej. Dla Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego to batalia o wynik najbliższych wyborów.
– Można było się domyślić, że Rosjanie całą winę za katastrofę zwalą na Polaków, ale do momentu publikacji nic nie było na sto procent pewne – mówi Joachim Brudziński, szef komitetu wykonawczego PiS. Nie ukrywa, że w obecnej formie raport to woda na pisowski młyn, najlepsze potwierdzenie zarzutów, które partia Jarosława Kaczyńskiego wysuwa pod adresem rządu od miesięcy: bezradności gabinetu Tuska w sprawie śledztwa smoleńskiego i oddania tej sprawy Rosjanom.

Z informacji „Wprost" wynika, że rząd o publikacji raportu wiedział dzień wcześniej niż opozycja. Już w poniedziałek Rosjanie poinformowali o swoich planach szefa MSWiA Jerzego Millera. – Nie wykluczam, że decyzja Rosjan o wcześniejszym niż spodziewany terminie publikacji raportu zapadła po ogłoszeniu, że premier jedzie na urlop. Mamy podstawy, by tak sądzić – mówi jeden z ministrów.

Gdy stało się jasne, że polskie zastrzeżenia dotyczące rosyjskiej odpowiedzialności za okoliczności katastrofy (stan lotniska, wieży kontrolnej i zachowania kontrolerów lotu) w ogóle nie znalazły odbicia w raporcie MAK (czyli po pierwszych kwadransach moskiewskiej konferencji), w Platformie zrozumiano, że trzeba zmienić strategię działania. PiS dostał amunicję do strzelania w rząd i w Tuska. Trzeba było się bronić.

O zwarciu PO-PiS z raportem MAK w tle czytaj w najnowszym "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku.