W specjalnym oświadczeniu MAK napisano, że decyzję o upowszechnieniu pełnych zapisów rozmów podjęto "w związku z doniesieniami mediów, które powołując się na ministra spraw wewnętrznych i administracji Polski Jerzego Millera piszą o opublikowaniu przez stronę polską zapisów rozmów kontrolerów lotu na smoleńskim lotnisku Siewiernyj", także "w celu obiektywnego informowania społeczności międzynarodowej". Podkreślono, że decyzję podjęto za wiedzą organów prowadzących wstępne dochodzenie i w zgodzie z załącznikiem numer 13 konwencji chicagowskiej.
Minister Lewitin: zależy nam na prawdzie
Podaną przez MAK informację potwierdził minister transportu Rosji Igor Lewitin w rozmowie z Echem Moskwy. Szef resortu transportu Rosji, który był członkiem rosyjskiej Komisji Państwowej do wyjaśnienia przyczyn tej katastrofy, odmówił skomentowania oświadczenia strony polskiej, że na kontrolerów lotów lotniska Siewiernyj wywierana była presja z zewnątrz. - Rozmowy kontrolerów zostaną opublikowane. Trwa śledztwo. Wszelkie komentarze są zbędne. Wdawać się w polemikę nie mogę. Śledztwo odpowie na pytanie, czy była presja - oświadczył Lewitin. Pełny zapis rozmów zarejestrowanych przez magnetofony na wieży w Smoleńsku obejmie: zapisy tzw. otwartego magnetofonu, zapisy rozmów telefonicznych i zapisy rozmów radiowych.
Rosyjski minister przypomniał, że w pracach Komisji Technicznej Międzypaństwowego Komitetu Technicznego (MAK), który badał katastrofę, uczestniczyło 25 ekspertów z Polski. - Wszystkie informacje znali, wszystko widzieli, niczego przed nimi nie ukrywano. Co więcej, po zakończeniu roboczego dnia sejf z dokumentami był zamykany dwoma pieczęciami - polską i rosyjską - powiedział. Lewitin poinformował także, iż rosyjska Komisja Państwowa zakończyła już swoje prace. - Wszystkie materiały zostały przekazane organom śledczym Rosji, które nie podlegają rządowi. Komisja Państwowa nie wyda żadnego raportu - oznajmił.
Lewitin powiedział także, iż oczekuje, że dochodzenia prowadzone w Rosji i Polsce wyświetlą prawdę. - Ważne jest, by załogom samolotów wydać rekomendacje, które sprawią, że takie wypadki już się nie powtórzą - oświadczył. Szef resortu transportu Rosji podkreślił też, że kontroler lotów nie mógł zabronić pilotowi lądowania. - Lot był międzynarodowy. Decyzje podejmował dowódca statku powietrznego. Kontroler jedynie potwierdził pilotowi, że pas startów i lądowań jest wolny; że nie ma na nim przeszkód. On nie mógł zabronić mu lądowania - ocenił.
Rosjanie mają więcej niż nam przekazali?
Rosjanie być może mają więcej niż nam przekazali - tak płk Edmund Klich skomentował zapowiedź opublikowania przez Rosjan pełnego zapisu rozmów zarejestrowanych w Smoleńsku przed katastrofą Tu-154M. Klich nawiązał też do wypowiedzi Lewitina, który 13 stycznia, w dniu prezentacji raportu MAK na temat katastrofy powiedział, że przejrzał rozmowy kontrolerów lotniska w Smoleńsku i może zacytować "jedno z kluczowych zdań, związanych z lądowaniem samolotu". "To decyzja międzynarodowego numer jeden" ("Eto reszenije mieżdunarodnogo nomier odin") - przytoczył Lewitin jedną z wypowiedzi. Nie ujawnił, kto wypowiedział to zdanie.
Klich ocenił, że być może, gdy MAK ujawni nagrania, ta kwestia zostanie wyjaśniona. - Może tam będzie jeszcze coś istotnego, bo tam jest m.in. ta sprawa z tym "międzynarodowym", na co minister transportu zwrócił uwagę. Ja tego bardzo nie rozumiem. Być może, że jest jakaś wcześniejsza informacja, która to wyjaśni, rozszerzy - powiedział Klich. Dodał też, że nagrania ujawnione przez polską komisję badającą katastrofę nie zostały zmanipulowane. Oskarżenie takie sformułował niewymieniony z nazwiska "ekspert zbliżony do badania", cytowany przez agencję RIA-Nowosti. - Wyrywając z kontekstu oddzielne frazy z rozmów w wieży kontrolnej, strona polska nie rekonstruuje wydarzeń, lecz je wypacza - oznajmił ekspert. - Ja nie widzę tu manipulacji - stwierdził Klich.
PAP, arb