Obama zje kolację z prezydentem Chin

Obama zje kolację z prezydentem Chin

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przybywający z oficjalną wizytą do USA chiński prezydent Hu Jintao zostanie przyjęty z najwyższymi honorami, w uznaniu rosnącej potęgi Chin. Oczekuje się jednak, że prezydent Barack Obama będzie z nim prowadzić twarde rozmowy o spornych problemach.
W programie wizyty Hu Jintao w USA jest uroczysta kolacja w Białym Domu, jaką administracja USA podejmuje zwykle najważniejszych gości - przywódców kluczowych państw. W czasie poprzedniej wizyty Hu w Waszyngtonie nie zorganizowano takiej kolacji, co - jak twierdzą niektórzy komentatorzy - uraziło chińskiego prezydenta.

Równocześnie jednak, jak informuje wtorkowy "New York Times", przedstawiciele administracji zapowiadają, że w rozmowach z chińskim przywódcą Obama będzie prezentował bardziej stanowcze amerykańskie stanowisko w spornych sprawach, niż poprzednio. Amerykańskiego prezydenta krytykowano za to, że w czasie wizyty w Chinach w 2009 r. okazywał Hu zbyt wiele rewerencji. Wytknięto mu też, że podczas tej samej podróży, na szczycie państw G-20 w Seulu, pozwolił Chinom przejąć inicjatywę w dyskusji nad wyjściem z globalnej recesji i amerykański plan pobudzenia wzrostu gospodarki spotkał się wtedy z solidarnym oporem Chin i krajów europejskich.

Tym razem jeszcze przed przybyciem Hu Jintao Waszyngton wysłał kilka sygnałów wskazujących, że  stanowczo będzie domagał się ustępstw ze strony chińskiej. Szef Departamentu Obrony Robert Gates powiedział m.in., że na zbrojenia Chin w rejonie Pacyfiku USA odpowiedzą rozbudową swojego arsenału. Z kolei sekretarz stanu Hillary Clinton wygłosiła przemówienie o stosunkach amerykańsko-chińskich, w którym położyła nacisk na prawa człowieka. Skrytykowała naruszanie tych praw przez rząd chiński, wspominając m.in. o przetrzymywaniu w więzieniu laureata pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo. Natomiast szef Departamentu Finansów zapowiedział, że USA otworzą szerzej swoje rynki dla chińskich towarów tylko pod warunkiem, że Chiny otworzą swój rynek dla towarów amerykańskich.

PAP, arb