Dziennik zauważa też, że Polacy na konferencji prasowej poinformowali również, że tuż przed kwietniową katastrofą rosyjscy meteorolodzy podali polskiej załodze mylne dane dotyczące pogody. Podkreśla, że strona polska zareagowała w ten sposób na raport Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), obwiniający polskich pilotów, którzy według MAK byli pod presją dygnitarzy na pokładzie samolotu, oraz że rosyjski raport nie wspomina o żadnych działaniach kontrolerów, które mogłyby się przyczynić do katastrofy. Jak pisze "Wall Street Journal", "polski rząd znalazł się pod coraz silniejszą presją ze strony PiS za nieprzyjęcie wobec Rosji wystarczająco stanowczego stanowiska w sprawie wypadku". Przypomina też, że od 2008 roku premier Donald Tusk próbował naprawić relacje między "dwoma historycznymi rywalami".
Warszawa skrytykowała Moskwę za to, że nie podzieliła się z nią ważnymi informacjami ws. wypadku, w tym nagraniami rozmów pomiędzy kontrolerami lotu sprzed katastrofy - dodaje gazeta. Pisze też, że we wtorek szef polskiego MSWiA Jerzy Miller powiedział dziennikarzom, że Polska zdobyła kopię tych nagrań, nie ujawniając jednak w jaki sposób.
"WSJ" napisał też, że kontrolerzy w Smoleńsku byli świadkami dwóch wcześniejszych podejść do lądowania rosyjskiego samolotu rządowego. Oba zostały przerwane, kiedy rosyjska załoga zdecydowała, że warunki są zbyt niebezpieczne. Jak podkreśla "WSJ", polscy eksperci stwierdzili, że kontrolerzy nie powiedzieli pilotom polskiego samolotu, że rosyjski samolot zdecydował się nie lądować. Gazeta napisała, że według polskiej komisji rosyjscy kontrolerzy, po konsultacjach z oficjelami w Moskwie, nie poinformowali też polskiej załogi o lotniskach zapasowych.
pap