Były premier pytany, od kiedy sprawa zmiany reżimu w Iraku była omawiana przez rząd, Blair odparł, że "ministrowie musieli wiedzieć o przygotowaniach wojskowych", a nikt z członków rządu nie kwestionował faktów odnoszących się do Iraku. Były premier powiedział też, że nawet jego minister spraw zagranicznych Robin Cook, który ustąpił ze stanowiska w przededniu ataku na Irak, miał trudności z podważeniem faktów.
Rząd, według Blaira, bardziej niepokoił się możliwymi politycznymi reperkusjami ataku na Irak niż wojną jako taką. Blair przyznał też, że obalenie Saddama Husajna było jednym z tematów jego rozmów z George'em W. Bushem. Premier przypisał sobie zasługę za to, że przekonał Busha do zwrócenia się do ONZ, a przystanie przez prezydenta USA na rezolucję nr 1441 Rady Bezpieczeństwa z 8 listopada 2002 roku uznał za duży kompromis ze strony amerykańskiego prezydenta. Rezolucja oferowała Saddamowi ostatnią szansę na zastosowanie się do wcześniejszych rezolucji, nakładających na niego obowiązek rozbrojenia.
Blair został zawezwany przed komisję dla wyjaśnienia nieścisłości i naświetlenia aspektów, które wyszły na jaw w ostatnich miesiącach, już po jego pierwszym wystąpieniu przed komisją. Powtórzył wcześniejsze twierdzenia, że po zamachach z 11 września 2001 roku "zmieniła się kalkulacja ryzyka, a Saddama Husajna nie można było pozostawić samemu sobie i tolerować to, że nie stosuje się on do rezolucji ONZ". Dodał, że z tymi samymi zagrożeniami, wobec których świat zachodni stał przed 10 laty w przypadku Iraku, mamy obecnie do czynienia w przypadku Iranu. - 11 września 2001 roku doszło do ataku nie tylko na USA, ale na cały świat zachodni. Oczywiście USA mogły poradzić sobie same i były gotowe to zrobić, ale sądziłem, że zbiorowe podejście jest ważne - zaznaczył Blair.
PAP, arb