Jeśli po polskim raporcie miałoby się okazać, że w rządzie nie ma odpowiedzialnych za katastrofę, to będzie to kompromitacja premiera – mówi w rozmowie z "Wprost" senator Włodzimierz Cimoszewicz, były premier i były szef MSZ.
Zdaniem Cimoszewicza w sprawie smoleńskiej premier i rząd popełnili kilka błędów, nie minimalizując prawdopodobieństwa pojawienia się takiego raportu MAK. Zapobiec mogłoby temu podtrzymywanie osobistych kontaktów z Putinem, a nawet wykonanie spektakularnego gestu wobec Rosjan. Mimo to były premier uważa, że są jeszcze szanse na skorygowania wymowy raportu, a jeśli nawet jest już na to za późno, nie powinno to być przeszkodą w rozwijaniu współpracy.
Włodzimierz Cimoszewicz uważa, że wbrew temu, co się mówi, debata o katastrofie nie przynosi premierowi korzyści, odwracając uwagę od poważniejszych problemów. - Moim zdaniem oddaje inicjatywę. To nie on określa porządek debaty publicznej. Platforma popełniła już wiele błędów. Ale nadal mają tę szczepionkę uodporniającą ich na utratę poparcia, czyli PiS - ocenia.
Zarzuty o spóźniony komentarz premiera Tuska w sprawie raportu Cimoszewicz uważa za złośliwości ze strony przeciwników politycznych. Podobnie nie ocenia jako błędu, przyjęcie konwencji chicagowskiej do badania katastrofy. Jego zdaniem, jest ona mimo wszystko lepsza niż układ z Rosjanami z 1993 r., który jest dużo bardziej ogólnikowy i nie reguluje procedur. - Dopiero byśmy mieli cyrk. Nic by nie było wiadomo. Mielibyśmy kłótnię od samego początku" - mówi.
Były premier ocenia, że państwo tuż po katastrofie doskonale zdało egzamin. - Cios był nokautujący, a nie padliśmy na kolana. Tej wysokiej oceny nie rozciąga jednak na późniejszy okres. Bardzo krytycznie odnosi się na przykład do pracy prokuratury.
Kto straci, a kto zyska na grze katastrofą smoleńską, dlaczego Włodzimierz Cimoszewicz wystawia mediom "trójkę", a także jak ocenia prezydenturę Bronisława Komorowskiego i czy jest nią rozczarowany - o tym w najnowszym wydaniu tygodnika „Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 24 stycznia
Włodzimierz Cimoszewicz uważa, że wbrew temu, co się mówi, debata o katastrofie nie przynosi premierowi korzyści, odwracając uwagę od poważniejszych problemów. - Moim zdaniem oddaje inicjatywę. To nie on określa porządek debaty publicznej. Platforma popełniła już wiele błędów. Ale nadal mają tę szczepionkę uodporniającą ich na utratę poparcia, czyli PiS - ocenia.
Zarzuty o spóźniony komentarz premiera Tuska w sprawie raportu Cimoszewicz uważa za złośliwości ze strony przeciwników politycznych. Podobnie nie ocenia jako błędu, przyjęcie konwencji chicagowskiej do badania katastrofy. Jego zdaniem, jest ona mimo wszystko lepsza niż układ z Rosjanami z 1993 r., który jest dużo bardziej ogólnikowy i nie reguluje procedur. - Dopiero byśmy mieli cyrk. Nic by nie było wiadomo. Mielibyśmy kłótnię od samego początku" - mówi.
Były premier ocenia, że państwo tuż po katastrofie doskonale zdało egzamin. - Cios był nokautujący, a nie padliśmy na kolana. Tej wysokiej oceny nie rozciąga jednak na późniejszy okres. Bardzo krytycznie odnosi się na przykład do pracy prokuratury.
Kto straci, a kto zyska na grze katastrofą smoleńską, dlaczego Włodzimierz Cimoszewicz wystawia mediom "trójkę", a także jak ocenia prezydenturę Bronisława Komorowskiego i czy jest nią rozczarowany - o tym w najnowszym wydaniu tygodnika „Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 24 stycznia