"Wzrost importu wywołuje oczekiwane niezadowolenie białoruskich władz" - wskazuje gazeta. Przypomina słowa prezydenta Alaksandra Łukaszenki, który na początku grudnia oznajmił: "Wiele z tego, co dziś przywozi się z zagranicy, jesteśmy w stanie produkować sami. Jeśli się postaramy - to nie gorzej od importu. Przy czym, znacznie taniej dla naszych ludzi".
Eksperci cytowani przez gazetę wskazują na różne powody wzrostu importu. Ekonomista Dźmitry Kruk przypomina o zeszłorocznych podwyżkach płac. - Białoruscy konsumenci postrzegają towary importowane jako lepsze jakościowo, wzrost dochodów ludności prowadzi więc do zwiększonego popytu na towary lepszej jakości, w tym wypadku - importowane - mówi ekonomista.
Andrej Kaliada z firmy marketingowej Emas Group ocenia, że firmy zagraniczne mają lepszy marketing niż krajowe przedsiębiorstwa. Podobnego zdania jest szef Centrum Rozwoju Strategicznego "Systemy Marketingowe" Anatol Akancinau. - Nasz producent jest przyzwyczajony do zbywania towaru i mało uwagi poświęca kontaktom handlowym. Dostawcy produkcji importowanej umieją stworzyć atrakcyjniejsze warunki współpracy dla organizacji handlu - uważa ekspert.
Eksperci ci oceniają, że postulowane przez prezydenta Łukaszenkę tworzenie przedsiębiorstw z zagranicznymi producentami w celu zastąpienia importu może być tylko częściowo skuteczne, a ograniczanie importu metodami administracyjnymi - co Białoruś już stosuje - może zaowocować ograniczeniami wobec jej własnych towarów w innych krajach.
PAP