Rosja uważa, iż sankcje Unii Europejskiej wobec Białorusi są, jak to określono w oświadczeniu MSZ, "kontrproduktywne", czyli przyniosą efekty przeciwne do oczekiwań. Za właściwe stanowisko wobec Mińska Moskwa uznała to, co sama robi.
UE postanowiła w poniedziałek wznowić zawieszone w 2008 r. sankcje wizowe wobec 158 przedstawicieli reżimu w Mińsku, w tym prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki i jego dwóch synów, i zamrozić ich aktywa. Na razie nie ma zgody na sankcje gospodarcze, ale UE nie wyklucza czarnej listy firm współpracujących z reżimem białoruskim. Tego samego dnia nowe sankcje wobec Białorusi wprowadziły też USA.
"Oczywiście każdy kraj sam ocenia wydarzenia, do których doszło w Mińsku 19 grudnia 2010 roku, a także później" - zauważa w oświadczeniu oficjalny przedstawiciel rosyjskiego MSZ Aleksandr Łukaszewicz, przypominając, że Rosja wyraziła swoje stanowisko, m.in. w kontaktach z Mińskiem.
Konsekwentne stanowisko Rosji sprowadza się, zdaniem rzecznika MSZ, "do najszerszego wciągnięcia Białorusi jako suwerennego państwa europejskiego do procesów współpracy międzynarodowej". Zdaniem MSZ "zastosowanie wobec Białorusi jednostronnych sankcji z motywów politycznych i liczenie na podważenie stabilności społeczno-gospodarczej w kraju będzie mieć kontrproduktywny charakter".
zew, PAP