"Niech pan się bawi na podwórku"
Jak podkreślił Dorn, Klich jest niebezpieczny dla wojska i dlatego - powiedział zwracając się bezpośrednio do premiera Donalda Tuska - należy go "stamtąd wyprowadzić". - Panie premierze, coś z tym panem ministrem trzeba zrobić, najlepiej teraz - apelował. - Jeżeli pan tego nie zrobi teraz, to znaczy, że politycznie będzie pan to co robi Klich akceptować, by zdezawuować go po paru tygodniach. I tak będzie pan musiał publicznie "zjeść kapelusz" - ironizował.
Na zakończenie swojego półtoragodzinnego wystąpienia, zwrócił się bezpośrednio do Klicha: - Mam dla pana ministra - mam nadzieję na pożegnanie - pewien prezent - powiedział, wyciągając hełmofon. - Okazuje się, że mamy hełmofony, zmodernizowane "gustliki". Tego typu hełmofony u naszych sąsiadów Czechów nie są używane, ponieważ tego rodzaju sprzęt zszedł z wyposażenia i używane są hełmofony z czerepem balistycznym. Jako dziecko bawiłem się w czterech pancernych i psa na podwórku. Niech pan się bawi w Siły Zbrojne, ale na podwórku. I o to wysoką izbę proszę - podkreślił.
"Doprowadził wojsko do zapaści"
Wcześniej szczegółowo wymienił szereg błędów i zaniechań, których Klich miał się dopuścić. - Zaniechaniem jednostkowym było narażenie na szwank interesów Rzeczypospolitej przez brak reakcji na polityczno-propagandowy manewr strony rosyjskiej, kiedy do opinii publicznej zostało skierowane przesłanie, że za katastrofę smoleńską odpowiada to, że w kabinie był pijany polski generał, który zmuszał załogę do lądowania - mówił, nawiązując do publikacji raportu MAK.
Zarzucił Klichowi polityczną współodpowiedzialność za katastrofę smoleńską, a wcześniej wypadki Mi-24 i Bryzy. Dorn podkreślił, że Klich wprawdzie nie odpowiada za katastrofę samolotu CASA w Mirosławcu, do której doszło trzy miesiące po objęciu przez niego stanowiska, ale zarzucił mu, że potem "podjął działania rutynowo-biurokratyczne i pogrążył się w samozadowoleniu", nie podejmując właściwych działań naprawczych. - Można sądzić, że istnieje związek przyczynowo-skutkowy między działaniami i zaniechaniami a tą czarną serią katastrof - powiedział poseł.
Według Dorna Klich doprowadził do zapaści Sił Zbrojnych i obniżenia potencjału obronnego, przeprowadzając profesjonalizację armii w dwa lata, a nie rozkładając jej na kilka lub kilkanaście lat. Stwierdzając, że była to decyzja, która pogrążyła polskie wojsko, powołał się m.in. na wypowiedź obecnego szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisława Kozieja, który we wrześniu 2009 r. - jak przypomniał - powiedział w jednym z wywiadów, że wizja przeprowadzenia profesjonalizacji w taki krótkim czasie jest nierealna. Zdaniem Dorna błędem było też przejęcie odpowiedzialności za prowincję Ghazni w Afganistanie. Te decyzje - powiedział - doprowadziły do dodatkowego obciążenia budżetu MON kwotą rzędu 10 mld zł w dwa lata.
Blamaż Sił Rezerwy
Dorn zarzucił też szefowi MON, że największym blamażem było stworzenie Narodowych Sił Rezerwy. - Na koniec 2010 r. miało w nich być 10 tys. osób, jest 3 tys. Mieliby być to ludzie po przeszkoleniu wojskowym, teraz sam minister mówi o ludziach z wykształceniem gimnazjalnym - mówił wnioskodawca. - Panie ministrze, jak pan chce zachęcić ludzi do wstępowania do nich, jeśli dzienna stawka dla szeregowca, za dzień ćwiczeń, których ma być 12, ma wynosić 70 zł? Nawet przy takiej stopie bezrobocia jaka obecnie jest to żadna zachęta. W dodatku członkowie Narodowych Sił Rezerwy nie będą objęci żadną ochroną prawną w miejscu pracy. Pracodawcy nie mogą zwalniać jedynie tych, którzy mają umowę na czas określony, a występowanie o zadośćuczynienie za te ćwiczenia będzie dla nich drogą przez mękę - podkreślił.
Wśród błędnych decyzji ministra wymienił także m.in. zwiększenie etatów w MON z 1100 do 1200 a także - jak dodał - bronienie "tłustych etatów oficerskich" w drugim korpusie zmechanizowanym. Dorn szczegółowo odnosił się też do problemu związanego ze szkoleniami w wojsku. Zarzucił Klichowi m.in., że za jego rządów doszło do załamania kadrowego w 36 Pułku Specjalnym Lotnictwa Transportowego, a piloci nie byli w odpowiedni sposób przeszkalani, co wynikało m.in. z oszczędzania na paliwie.
Z ostrymi zarzutami wobec Bogdana Klicha wystąpił też Antoni Macierewicz.Tusk: żołnierze jednymi z lepiej wyposażonych
Premier Donald Tusk powiedział podczas debaty, że wśród przywoływanych przez opozycję argumentów, jakie mają przemawiać za odwołaniem ministra jest "cała litania zdarzeń" opisujących sytuację w MON w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Tusk zapowiedział, że na "zarzuty, nieścisłości i konfabulacje" wygłoszone przez Ludwika Dorna - sprawozdawcę wniosku PiS o odwołanie szefa MON - odpowie "precyzyjnie" sam Klich. - Pan poseł Dorn stwierdził, że należy odwołać ministra Klicha z powodu słabego charakteru i braku tęgiej głowy. To, że mamy do czynienia ze specjalistą od tęgiej głowy, to wszyscy wiemy - powiedział Tusk.
Premier podkreślił, że tworząc rząd postawił przed Klichem - jako szefem MON - określone zadania, wśród nich było m.in. szybkie wyprowadzenie wojsk z Iraku. - Wyprowadziliśmy wojska z Iraku sprawnie i szybko - ocenił premier. Odnosząc się do misji afgańskiej Tusk podkreślił, że Polska jest wśród państw, które pragną szybkiego, ale solidarnego z innymi krajami NATO zakończenia misji w Afganistanie. Tusk ocenił, że Klich dokłada ku temu "wszelkich starań", a dopóki tam jesteśmy - zaznaczył premier - musimy robić wszystko, aby nasi żołnierze byli wyposażeni tak dobrze, jak to możliwe. Szef rządu ocenił, że wyposażenie polskich żołnierzy w Afganistanie jest "jednym z lepszych".
Zasługą Klicha jest - przekonywał szef rządu - że jako pierwszy "podjął skuteczną próbę racjonalizacji wydatków" w armii, by "pieniądze trafiały do wojska, by zwiększać obronność kraju".
W ocenie Tuska, niezależnie od wyniku głosowania nad wnioskiem o odwołanie szefa MON, "to o ministrze Klichu Polacy będą pamiętali jako o tym ministrze, który podjął decyzje, na które nie było stać poprzedników". W tym kontekście szef rządu wymienił m.in. zniesienie poboru - jak podkreślił Tusk - "carskiego w swojej treści, istocie i metodzie" i proces profesjonalizacji armii. Tusk oświadczył, że "Polska jest w ekskluzywnym klubie krajów, które zwiększają wydatki na obronność".
- Będę zwracał się do Wysokiej Izby o odrzucenie wniosku o wotum nieufności. Uważam ministra Klicha za kompetentnego ministra, który w tych najtrudniejszych projektach wykazał nie tylko wysokie kwalifikacje, ale także determinację - powiedział premier.
Klich: spieszyliśmy się z profesjonalizacjąGłos w debacie zabrał też główny zainteresowany. Bogdan Klich oświadczył, że przyjmuje pełną odpowiedzialność za tysiące decyzji, które podejmował w ciągu ostatnich trzech lat. - W ciągu dwóch lat dokonaliśmy nie tylko uzawodowienia, ale przeprowadziliśmy to, co zostało zapisane w programie profesjonalizacji. To więcej niż likwidacja poboru i fakt, że w wojsku są tylko żołnierze zawodowi - powiedział Klich, odpowiadając na zarzuty Ludwika Dorna.
- W szeregi wojska trafiają ci, którzy chcą z wojskiem wiązać swoją przyszłość, a nie ludzie z "branki", to jest nasza odpowiedź i to jest nasz sukces. Nie przypominam sobie, żeby sama idea w parlamencie była kwestionowana, głosów, że chcemy tak dużo osiągnąć w tak krótkim czasie też nie było wiele - dodał. - Spieszyliśmy się, ponieważ współczesne pole walki wymaga armii zawodowej - dodał. Mówił też, że gdy objął szefostwo MON, musiał naprawić szkody poczynione przez "tsunami", jakim była działalność Antoniego Macierewicza wobec wojskowych służb specjalnych.
Odpowiadając na zarzuty o pochopnej decyzji o przejęciu odpowiedzialności za prowincję Ghazni w Afganistanie przekonywał, że wojsko skupione jest silniejsze, ale - przyznał - chodziło też o aspekt polityczny. Argumentował, że wzmocniło to pozycje Polski w rozmowach z USA i na forum NATO. Powtórzył, że zaangażowanie a Afganistanie przyczyniło się do tego, że sojusz w nowej strategii zobowiązał się uaktualniać plany działania na wypadek agresji na Polskę.
Podkreślił, że 1,3 mld zł wydane na dodatkowe wyposażenie żołnierzy w Afganistanie, "nie zostały wyrzucone w błoto" i większość sprzętu wróci do Polski, podobnie jak po misji irackiej. Klich wyliczał, że gdy obejmował kierownictwo MON kontyngent w Afganistanie nie miał ani jednego śmigłowca, obecnie ma ich 11, były 24 wozy Rosomak, a teraz jest ich 115, także Amerykanie udostępniają swoje pojazdy opancerzone polskiemu wojsku. Podkreślał, że przed trzema laty kontyngent nie miał bezzałogowych samolotów rozpoznawczych, a teraz dysponuje własnymi oraz użyczonymi przez sojuszników.
Klich krytykował też wcześniejszych ministrów obrony. - Ciekaw jestem, dlaczego moi poprzednicy od 1995 roku nie wypełniali ustawy o ministrze obrony narodowej, tej która została wprowadzona po słynnym obiedzie drawskim, która nakazywała, żeby była jedność dowodzenia w wojsku - mówił.
zew, PAP