Wprawdzie dokładny termin jesiennych wyborów parlamentarnych nie został jeszcze podany, ale kampania wyborcza jest już w pełnym toku. Widać to i w Sejmie, i w mediach.
Jaka będzie tegoroczna kampania? Po stronie Prawa i Sprawiedliwości sprawa jest prosta - dominować będzie narracja smoleńska. Po jednej stronie staną obrońcy honoru Lecha Kaczyńskiego, po drugiej stronie ci, których będzie nazywać się: (w zależności od potrzeb) zdrajcami, tchórzami, zaprzańcami, etc. Politycy PiS przekształcili język debaty politycznej do takiego stopnia, że każda inwektywa i kalumnia wobec przeciwnika jest dla tego środowiska uprawniona. Raport MAK stał się wygodnym punktem wyjścia dla tego rodzaju kampanii. Na inne problemy i narracje nie starczy już czasu – z pola widzenia znikną prawdopodobnie nawet tak ważne tematy, jak reforma emerytalna, czy nasza prezydencja w UE. Kampania PiS to będzie walka z wrogiem, a nie z przeciwnikiem politycznym - będzie czymś w rodzaju wendety na "zabójcach" Lecha Kaczyńskiego.
Platformie Obywatelskiej nie będzie wcale łatwiej. Warto pamiętać, że choć PO wygrało w ostatnich latach wszystkie wybory, to kampanie w wykonaniu Platformy zawsze były określane jako słabsze i bardziej „mdłe" niż te prowadzone przez polityczną konkurencję partii Tuska. PO ma dziś kilka problemów. Pierwszym z nich jest to, że powoli wypala się taktyka antypisowska, sprowadzająca się do krytyki Jarosław Kaczyńskiego i straszenia powrotem IV RP. Po drugie - narracja smoleńska zaproponowana przez PiS, podparta raportem MAK może być skuteczniejsza, niż się wydaje. Dziś taka strategia może odstręczyć od PO wyborców mniej odpornych i przesunąć ich w stronę lewicy oraz PJN Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Donald Tusk musi szybko wykonać w tej sprawie jakiś ruch. Najlepszym rozwiązaniem byłoby ogłoszenie raportu komisji rządowej Jerzego Millera, choć oczywiście raport ten nie zakończy dyskusji w sprawie katastrofy.
Kolejnym problemem są wewnętrzne konflikty w Platformie Obywatelskiej. Nie ma już "drużyny Tuska" - premier rozbił ją sam, przy okazji wybuchu afery hazardowej. Odsunięcie Grzegorza Schetyny i innych polityków, powstanie frakcji skupionych wokół marszałka Sejmu, ministra Cezarego Grabarczyka, a także prezydenta Bronisława Komorowskiego, osłabia zarówno premiera, jak i całą formację Nie są to konflikty nie do przezwyciężenia, ale mogą one być przez przeciwników politycznych i media zręcznie podsycane i rozgrywane. Współpraca w trójkącie Tusk - Komorowski - Schetyna jest dla Platformy podstawą sukcesu: zarówno wizerunkowego, jak i politycznego. Będzie to jeszcze ważniejsze po wyborach, kiedy reformy staną się już koniecznością.
Media są następnym problemem PO i premiera. Nie są one wcale ostoją rządu Donalda Tuska, partii i jego samego. Od kiedy oferta polityczna poszerzyła się o Polska Jest Najważniejsza i polityczną formację Janusza Palikota, media już nie patrzą tak bezkrytycznie na poczynania rządu. Katastrofa smoleńska, raport MAK, zawirowania wokół zmian lokacji środków pomiędzy ZUS i OFE, bałagan na kolei, brak dobrej komunikacji medialnej - to wszystko sprawia, że PO jest oceniane przez media coraz ostrzej. A media mogą mieć w tej kampanii szczególnie duże znaczenie - przyjęte przez Sejm regulacje w ramach Kodeksu Wyborczego, zakazujące emisji płatnych spotów reklamowych oznaczają automatyczny wzrost znaczenia mediów jako organizatorów debat, spotkań, wywiadów. Brak płatnych spotów wyborczych, to również konieczność innego podejścia do prowadzenia kampanii bezpośredniej, w terenie. Mam wrażenie, że inne partie, zarówno PiS, jak i SLD, nie mówiąc już o PSL, zawsze mocnym w kontaktach terenowych, mogą okazać się na tym polu lepsze od Platformy.
Platforma ma słabą merytorycznie opozycję polityczną, ale groźni przeciwnicy pojawiają się gdzie indziej. Niektórzy twierdzą, że opozycyjnym wobec rządu ośrodkiem może się stać Kancelaria Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Nie sądzę jednak, aby Bronisław Komorowski był nielojalny wobec swoje starej formacji i długoletniego partnera politycznego. Poważniejszym problemem jest opozycja ekonomistów, skupiona wokół profesorów Leszka Balcerowicza i Krzysztofa Rybińskiego. Ważne tematy i problemy, ekonomiczne i społeczne, za które obaj krytykują rząd Donalda Tuska, mogą odegrać w kampanii ważną rolę.
Największym jednak problemem sztabu wyborczego Platformy Obywatelskiej będzie znalezienie hasła i motywu kampanii. Jeżeli będzie to kampania pasywna, reaktywna i znów miałka - to może się okazać, że po wyborach jesiennych Platforma Obywatelska będzie musiała nerwowo szukać parlamentarnej większości.
Platformie Obywatelskiej nie będzie wcale łatwiej. Warto pamiętać, że choć PO wygrało w ostatnich latach wszystkie wybory, to kampanie w wykonaniu Platformy zawsze były określane jako słabsze i bardziej „mdłe" niż te prowadzone przez polityczną konkurencję partii Tuska. PO ma dziś kilka problemów. Pierwszym z nich jest to, że powoli wypala się taktyka antypisowska, sprowadzająca się do krytyki Jarosław Kaczyńskiego i straszenia powrotem IV RP. Po drugie - narracja smoleńska zaproponowana przez PiS, podparta raportem MAK może być skuteczniejsza, niż się wydaje. Dziś taka strategia może odstręczyć od PO wyborców mniej odpornych i przesunąć ich w stronę lewicy oraz PJN Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Donald Tusk musi szybko wykonać w tej sprawie jakiś ruch. Najlepszym rozwiązaniem byłoby ogłoszenie raportu komisji rządowej Jerzego Millera, choć oczywiście raport ten nie zakończy dyskusji w sprawie katastrofy.
Kolejnym problemem są wewnętrzne konflikty w Platformie Obywatelskiej. Nie ma już "drużyny Tuska" - premier rozbił ją sam, przy okazji wybuchu afery hazardowej. Odsunięcie Grzegorza Schetyny i innych polityków, powstanie frakcji skupionych wokół marszałka Sejmu, ministra Cezarego Grabarczyka, a także prezydenta Bronisława Komorowskiego, osłabia zarówno premiera, jak i całą formację Nie są to konflikty nie do przezwyciężenia, ale mogą one być przez przeciwników politycznych i media zręcznie podsycane i rozgrywane. Współpraca w trójkącie Tusk - Komorowski - Schetyna jest dla Platformy podstawą sukcesu: zarówno wizerunkowego, jak i politycznego. Będzie to jeszcze ważniejsze po wyborach, kiedy reformy staną się już koniecznością.
Media są następnym problemem PO i premiera. Nie są one wcale ostoją rządu Donalda Tuska, partii i jego samego. Od kiedy oferta polityczna poszerzyła się o Polska Jest Najważniejsza i polityczną formację Janusza Palikota, media już nie patrzą tak bezkrytycznie na poczynania rządu. Katastrofa smoleńska, raport MAK, zawirowania wokół zmian lokacji środków pomiędzy ZUS i OFE, bałagan na kolei, brak dobrej komunikacji medialnej - to wszystko sprawia, że PO jest oceniane przez media coraz ostrzej. A media mogą mieć w tej kampanii szczególnie duże znaczenie - przyjęte przez Sejm regulacje w ramach Kodeksu Wyborczego, zakazujące emisji płatnych spotów reklamowych oznaczają automatyczny wzrost znaczenia mediów jako organizatorów debat, spotkań, wywiadów. Brak płatnych spotów wyborczych, to również konieczność innego podejścia do prowadzenia kampanii bezpośredniej, w terenie. Mam wrażenie, że inne partie, zarówno PiS, jak i SLD, nie mówiąc już o PSL, zawsze mocnym w kontaktach terenowych, mogą okazać się na tym polu lepsze od Platformy.
Platforma ma słabą merytorycznie opozycję polityczną, ale groźni przeciwnicy pojawiają się gdzie indziej. Niektórzy twierdzą, że opozycyjnym wobec rządu ośrodkiem może się stać Kancelaria Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Nie sądzę jednak, aby Bronisław Komorowski był nielojalny wobec swoje starej formacji i długoletniego partnera politycznego. Poważniejszym problemem jest opozycja ekonomistów, skupiona wokół profesorów Leszka Balcerowicza i Krzysztofa Rybińskiego. Ważne tematy i problemy, ekonomiczne i społeczne, za które obaj krytykują rząd Donalda Tuska, mogą odegrać w kampanii ważną rolę.
Największym jednak problemem sztabu wyborczego Platformy Obywatelskiej będzie znalezienie hasła i motywu kampanii. Jeżeli będzie to kampania pasywna, reaktywna i znów miałka - to może się okazać, że po wyborach jesiennych Platforma Obywatelska będzie musiała nerwowo szukać parlamentarnej większości.