- Uważam, że zwierzchnictwo cywilne w odniesieniu do Sił Powietrznych może poszczycić się ogromnymi osiągnięciami w zakresie skutecznego i dobrego dla Sił Powietrznych kierowania. Bo przecież to kierowanie oznaczało m.in. zrealizowanie dwóch największych, gigantycznych projektów modernizacji: to były samoloty transportowe typu CASA i samoloty wielozadaniowe F-16. Gigantyczny wysiłek modernizacyjny za gigantyczną ilość pieniędzy - podkreślił Bronisław Komorowski pytany czy w kontekście katastrof lotniczych w Mirosławcu i w Smoleńsku nie można mówić o kryzysie cywilnej kontroli nad armią.
- Według mnie, to co szwankowało, to szwankowało dowodzenie Siłami Powietrznymi, które dało o sobie znać m.in. katastrofą pod Mirosławcem i brakiem wyciągnięcia daleko idących wniosków i odpowiednich wniosków, a to z kolei - to albo stwierdzi raport Millera, albo nie - ale gdzieś to prowadziło także do katastrofy smoleńskiej - tłumaczył prezydent.
Zdaniem zwierzchnika Sił Zbrojnych w Wojsku Polskim brakuje "dyscypliny wykonawczej". - I warto to przeanalizować. Mam nadzieję, że pan minister Miller to przeanalizuje. Przepisy sobie, a praktyka sobie. Często to się zdarza w różnych obszarach życia polskiego, więc zanim się rzuci kamieniem w ministra cywilnego, warto się zastanowić jak było z dyscypliną wykonawczą w stosunku do przepisów wprowadzanych po Mirosławcu - podkreślił.
Komorowski wyraził nadzieję, że sytuacja w lotnictwie poprawi się pod rządami gen. Lecha Majewskiego, który zastąpił na stanowisku dowódcy sił powietrznych tragicznie zmarłego gen. Andrzeja Błasika. - To jest wytrawny żołnierz, ale i człowiek znany z tego, że potrafi wdrożyć dyscyplinę, potrafi być surowym dowódcą oceniającym swoich własnych podwładnych, zmuszających ich do dużej dyscypliny. Nie jest to typ dowódcy "brat łata", to jest dowódca wymagający i surowy - chwalił generała prezydent.arb, Polskie Radio