- Bączek, dawno zapomniana zabawka z czasów, kiedy dzieci nie korzystały z komputerów, ma być symbolem polskiej prezydencji w Unii Europejskiej - pisze na swoim blogu Joanna Senyszyn. - Pomysł bardziej wart śmiechu niż zastanowienia - komentuje europosłanka SLD.
Podobno bączek to prezent, który - jak mówi minister Mikołaj Dowgielewicz - każdy będzie chciał zabrać ze sobą do domu, dać żonie, mężowi, dzieciom.
- Zapomina, że wcale niemała część unijnych urzędników to single i nie bardzo wiadomo, co mieliby z bączkami zrobić. Pewnie dlatego MSZ dodaje do bączka ideologię. Zabawka jest podobno ucieleśnieniem przekazu, że "Polska to młody duch Europy. Kraj z energią i gotowy do zmian - komentuje z ironią Joanna Senyszyn. Według niej, raczej nikt nie uwierzy w zapewnienia MSZ.
Eurodeputowana uważa, że bączek "ma cechy, które dyskredytują go jako symbol nowoczesności, młodości, energii, otwartości". - Kręci się wyłącznie wokół własnej osi, wymaga nakręcenia z zewnętrz, aby się w ogóle ruszył, energii starcza mu na krótko, szybko opada z sił - wymienia europosłanka. - Jakby tego było mało, wywołuje niekorzystne skojarzenia z puszczaniem i zbijaniem bąków - dodaje.ps