Saif al-Islam przyznał, że podczas tłumienia zamieszek wojsko i policja "popełniły błędy". Wynika to - jego zdaniem - z faktu, że formacje te są kiepsko wyszkolone i źle wyposażone, a żołnierze nie byli przygotowani na walkę z demonstrantami. Syn dyktatora dodał, że demonstranci przejęli kontrolę nad niektórymi bazami wojskowymi oraz dużą ilością sprzętu, m.in. czołgami. Uspokajał jednak, że - jego zdaniem - liczba ofiar zamieszek podawana do tej pory w mediach jest zawyżona. Odpowiedzialnością za obecną sytuację w kraju al-Islam obarczył członków "zagranicznego spisku". Poinformował, że siły bezpieczeństwa aresztowały wiele osób, w tym Arabów i ekspatriantów z krajów afrykańskich, którzy na zlecenie "bogatych biznesmenów i kupców" mieli "stwarzać problemy".
Saif al-Islam Kadafi ostrzegł, że przeciwnicy rządów jego ojca spychają kraj na krawędź wojny domowej. Libia znajduje się teraz w stanie "wielkiego chaosu", a "ruch separatystyczny grozi jedności narodowej" - zaznaczył. Zdaniem syna dyktatora opozycja i islamiści zawiązali spisek, który ma na celu podzielenie Libii na kilka mniejszych państw. Młody Kadafi dodał, że wojna domowa zniszczyłaby bogactwo naturalne kraju oparte na wydobyciu ropy naftowej.
Syn prezydenta Libii zapewnił, że w najbliższych dniach przedstawi plan reform, które nazwał "historyczną inicjatywą narodową". Zapowiedział, że władze skłaniają się ku zniesieniu niektórych ograniczeń i rozpoczęciu rozmów na temat konstytucji. Obiecał też zmienić wiele przepisów, w tym prawa regulującego funkcjonowanie mediów i prawa karnego. W najbliższym czasie parlament ma przedyskutować program reform, a rząd zobowiązał się do podniesienia płac.PAP, arb