Według Gontarczyka to błąd, który "powstał w czasie rutynowej pracy kartotek", bo akta Geremka z końca lat 60. umieszczono w esbeckich archiwach jako akta kandydata na tajnego współpracownika. Gontarczyk pisze, że wynika to jednoznacznie z zapisu dziennika rejestracyjnego, do którego odsyła zapis z dziennika rejestracyjnego dawnego Biura "C" MSW". Według Gontarczyka w kartotece Geremka napisane jest wyraźnie "kTW", a innego zapisu nigdy nie było, stąd "TW" to wynik błędu esbeków przepisujących informację, którzy zgubili literę "K". SB typowała kogoś jako kandydata na TW bez jego zgody i wiedzy.
Wszyscy byli ślepi?
"Takim sposobem z kTW (kandydat na Tajnego Współpracownika) powstał TW (Tajny Współpracownik). Osoba, która potem wpisywała dane z karty ewidencyjnej do systemu komputerowego rozwinęła ten drugi skrót do pełnego brzmienia: Tajny Współpracownik. Ale jest to w wypadku Bronisława Geremka informacja nieprawdziwa" - pisze Gontarczyk, były wiceszef pionu lustracyjnego IPN, współautor głośnej książki o związkach Lecha Wałęsy z SB.
"Przecież Bronisław Geremek był lustrowany wielokrotnie: i w czasie sporządzania listy Milczanowskiego, a potem listy Macierewicza. Po raz kolejny w czasach Rzecznika Interesu Publicznego. I co, wszyscy byli takimi ślepcami, że potrzebna była dopiero interwencja Frondy?" - spytał retorycznie Gontarczyk.
Geremek nie chciał złożyć oświadczenia lustracyjnego
Geremek - działacz opozycji antykomunistycznej, poseł na Sejm, minister spraw zagranicznych w latach 1997-2000, poseł do Parlamentu Europejskiego, zginął w 2008 r. wypadku samochodowym w wieku 76 lat. W 2007 r. głośnym echem odbiła odmowa złożenia oświadczenia lustracyjnego przez Geremka. - Żądanie ponownego złożenia deklaracji lustracyjnej pod groźbą wygaśnięcia mandatu uważam za sprzeczne z zasadami państwa prawnego - tłumaczył.
Sprawa wywołała burzę w Parlamencie Europejskim. Opinie polityków w kraju były podzielone. Od utraty mandatu uchronił Geremka wyrok TK z 2007 r. w sprawie ustawy lustracyjnej. Wcześniej Geremek składał oświadczenie lustracyjne jako szef MSZ w rządzie Jerzego Buzka. Prawdziwości oświadczenie nigdy nie zakwestionował Rzecznik Interesu Publicznego, który w tym czasie weryfikował treść oświadczeń i występował do sądu, gdy podejrzewał daną osobę o zatajenie związków ze służbami specjalnymi PRL.
zew, PAP