PJN ma kłopot ze znalezieniem osób gotowych wystartować w najbliższych wyborach parlamentarnych. W skompletowaniu list może pomóc umowa z nieco zapomnianym Stronnictwem Konserwatywno-Ludowym, partią założoną przez byłego ministra rolnictwa Artura Balazsa – dowiedział się „Wprost”.
Oficjalnie politycy obu partii mówią niewiele. – Na razie prowadzimy rozmowy, ale jeszcze nic konkretnego z tego nie wynikło – mówią zgodnie szefowie obu ugrupowań Joanna Kluzik-Rostkowska (PJN) i Marek Zagórski (SKL). Nieoficjalnie wiadomo jednak, że fuzja ze Stronnictwem może okazać się dla PJN zbawienna. – Ich główny problem jest prozaiczny. Może im zabraknąć chętnych do startu w najbliższych wyborach parlamentarnych. Nasze struktury liczą dziś kilkuset aktywnych członków. Sądzę, że większość z nich byłaby gotowa zapełnić listy – mówi „Wprost" jeden z liderów SKL.
Chętnych do startu brakuje, bo wiadomo, że szanse na wejście do Sejmu będą miały tylko osoby zajmujące czołowe miejsca na listach PJN. W większości będą to obecni posłowie tworzący sejmowy klub „Polska jest Najważniejsza". – Reszta będzie na tych listach tylko statystować – twierdzi jeden z naszych rozmówców.
Co ciekawe, Artur Balazs, najbardziej znany działacz SKL, nieoficjalnie już zapowiedział, że – nawet w przypadku porozumienia z PJN – nie zamierza się ubiegać o wejście do Sejmu.