Choć stanowczo odmawia rozmów z mediami, o swym stosunku do Kadafiego opowiedziała współpasażerowi z samolotu, którym wraz z innymi obywatelami Ukrainy ewakuowała się w niedzielę z objętego niepokojami Trypolisu. - Tato jest dobry, tato jest wieczny. Kadafi zwycięży i za półtora do dwóch miesięcy znowu tam (do Libii) wrócę - relacjonował cytowany w "1plus1" towarzysz podróży Kołotnyckiej, który nie chciał ujawnić swego nazwiska.
W niedzielę, po wylądowaniu ukraińskiego samolotu rządowego na lotnisku Boryspil pod Kijowem, Kołotnycka szybko opuściła halę przylotów w towarzystwie witających ją bliskich. Wprost z lotniska udała się do miejscowości Browary, gdzie mieszka jej córka Tetiana. Od tego czasu dom Kołotnyckich okupowany jest przez ubiegających się o wywiad z panią Hałyną dziennikarzy.
Wcześniej córka Tetiana opowiadała mediom, że jej matka mieszka w Libii od dziewięciu lat. Najpierw pracowała tam w szpitalu, potem zaś została zatrudniona u boku Kadafiego. - Pracują u niego cztery ukraińskie pielęgniarki. Mama jest jedną z nich. Z jakichś powodów nie powierza on tych spraw Libijkom - mówiła Tetiana.
pap, ps