Mamy nową specjalność narodową: odkrywanie planet. Ponad 40 obiektów - najprawdopodobniej właśnie planet - ujrzeli ostatnio w naszej galaktyce polscy astronomowie.
Dokonali tego dzięki opracowanej przez siebie metodzie "masowego odkrywania planet". Dotychczas znanych i opisanych było około 30 obiektów podobnego typu.
"To niewątpliwy sukces nie tylko naukowy, ale również techniczny. Nie tylko odkryto bowiem nowe obiekty, ale również opracowano nową metodę ich wykrywania" - powiedział prof. Marek Sarna, dyrektor Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.
Wykrywanie planet możliwe jest dzięki obserwacji ich przejścia na tle macierzystych gwiazd. "Łatwo jest zaobserwować przejście planety (np. Merkurego lub Wenus) na tle tarczy Słońca. Jednak, gdy gwiazda jest od Ziemi odległa, samego przejścia obiektu nie widzimy. Widać tylko efekt, czyli zmniejszenie, nieraz minimalnie, jasności gwiazdy. Zjawisko to jest bardzo trudne do wykrycia" - powiedział PAP prof. Marcin A. Kubiak, dyrektor Instytutu Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego.
"Trzeba mieć szczęście, by w ogóle zauważyć z Ziemi zaćmienie, wywołane przez planetę. A jeśli planeta obiega gwiazdę po orbicie nachylonej w stosunku do promienia widzenia, zjawisko jest w ogóle niewidoczne" - tłumaczył Kubiak.
Zespół astronomów polskich stanowią: prof. Andrzej Udalski, prof. Marcin Kubiak i dr Michał Szymański z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego wraz ze współpracownikami oraz prof. Bohdan Paczyński z Uniwersytetu w Princeton. Posługując się polskim teleskopem o średnicy 1,3 m, zainstalowanym na terenie amerykańskiego obserwatorium Las Campanas w Chile, oraz unikatową, zbudowaną przez prof. A. Udalskiego kamerą elektroniczną o dużym polu widzenia, zespół prowadzi dokładne pomiary jasności dziesiątków milionów gwiazd.
"Po jednym sezonie tych obserwacji stwierdziliśmy, że ponad 40 gwiazd wykazuje takie właśnie charakterystyczne chwilowe obniżenie jasności. Z wielkości tego obniżenia można wnioskować, że mamy do czynienia z bardzo małymi obiektami, które zacieniają gwiazdy" - wyjaśnia prof. Kubiak.
"Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że część z tych obiektów to duże planety, wielkości mniej więcej Jowisza, znajdujące się na orbitach stosunkowo bliskich gwiazdom" - uważa astronom.
"Obiektów podejrzanych o to, że są planetami, znamy dziś kilkadziesiąt. Wykryto je metodami spektroskopowymi (obserwacyjnymi), pracochłonnymi, żmudnymi i kosztownymi. Czas dużych teleskopów inwestuje się w coś, co wcale nie musi być planetą. Nasz projekt jest tani, a sposób obserwacji - dopasowany do tego rodzaju poszukiwań. Spełniamy warunki optymalne do takich obserwacji - mamy teleskop, przeznaczony wyłącznie do obserwacji fotometrycznych (opartych na pomiarze zacienienia - przyp. PAP), dysponujemy doskonałą kamerą CCD do pomiaru natężenia światła gwiazd i doskonały klimat astronomiczny w Chile" - mówi prof. Kubiak.
Prof. Kubiak zaznacza jednak, że odkrycia Polaków muszą zostać jeszcze potwierdzone obserwacyjnie. "Jest to jednak o tyle łatwiejsze, że wskazujemy obiekty "podejrzane", a zatem przebieg obserwacji jest znacznie uproszczony" - wyjaśnia uczony.
Zdaniem prof. Kubiaka odkrycie polskich uczonych ma ogromne znaczenie - astronomiczne i ogólnoludzkie. "Pozwala ono zaspokoić naszą ciekawość, stwierdzić, czy planety istnieją i ile ich jest" - wyjaśnia.
les, pap
"To niewątpliwy sukces nie tylko naukowy, ale również techniczny. Nie tylko odkryto bowiem nowe obiekty, ale również opracowano nową metodę ich wykrywania" - powiedział prof. Marek Sarna, dyrektor Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.
Wykrywanie planet możliwe jest dzięki obserwacji ich przejścia na tle macierzystych gwiazd. "Łatwo jest zaobserwować przejście planety (np. Merkurego lub Wenus) na tle tarczy Słońca. Jednak, gdy gwiazda jest od Ziemi odległa, samego przejścia obiektu nie widzimy. Widać tylko efekt, czyli zmniejszenie, nieraz minimalnie, jasności gwiazdy. Zjawisko to jest bardzo trudne do wykrycia" - powiedział PAP prof. Marcin A. Kubiak, dyrektor Instytutu Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego.
"Trzeba mieć szczęście, by w ogóle zauważyć z Ziemi zaćmienie, wywołane przez planetę. A jeśli planeta obiega gwiazdę po orbicie nachylonej w stosunku do promienia widzenia, zjawisko jest w ogóle niewidoczne" - tłumaczył Kubiak.
Zespół astronomów polskich stanowią: prof. Andrzej Udalski, prof. Marcin Kubiak i dr Michał Szymański z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego wraz ze współpracownikami oraz prof. Bohdan Paczyński z Uniwersytetu w Princeton. Posługując się polskim teleskopem o średnicy 1,3 m, zainstalowanym na terenie amerykańskiego obserwatorium Las Campanas w Chile, oraz unikatową, zbudowaną przez prof. A. Udalskiego kamerą elektroniczną o dużym polu widzenia, zespół prowadzi dokładne pomiary jasności dziesiątków milionów gwiazd.
"Po jednym sezonie tych obserwacji stwierdziliśmy, że ponad 40 gwiazd wykazuje takie właśnie charakterystyczne chwilowe obniżenie jasności. Z wielkości tego obniżenia można wnioskować, że mamy do czynienia z bardzo małymi obiektami, które zacieniają gwiazdy" - wyjaśnia prof. Kubiak.
"Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że część z tych obiektów to duże planety, wielkości mniej więcej Jowisza, znajdujące się na orbitach stosunkowo bliskich gwiazdom" - uważa astronom.
"Obiektów podejrzanych o to, że są planetami, znamy dziś kilkadziesiąt. Wykryto je metodami spektroskopowymi (obserwacyjnymi), pracochłonnymi, żmudnymi i kosztownymi. Czas dużych teleskopów inwestuje się w coś, co wcale nie musi być planetą. Nasz projekt jest tani, a sposób obserwacji - dopasowany do tego rodzaju poszukiwań. Spełniamy warunki optymalne do takich obserwacji - mamy teleskop, przeznaczony wyłącznie do obserwacji fotometrycznych (opartych na pomiarze zacienienia - przyp. PAP), dysponujemy doskonałą kamerą CCD do pomiaru natężenia światła gwiazd i doskonały klimat astronomiczny w Chile" - mówi prof. Kubiak.
Prof. Kubiak zaznacza jednak, że odkrycia Polaków muszą zostać jeszcze potwierdzone obserwacyjnie. "Jest to jednak o tyle łatwiejsze, że wskazujemy obiekty "podejrzane", a zatem przebieg obserwacji jest znacznie uproszczony" - wyjaśnia uczony.
Zdaniem prof. Kubiaka odkrycie polskich uczonych ma ogromne znaczenie - astronomiczne i ogólnoludzkie. "Pozwala ono zaspokoić naszą ciekawość, stwierdzić, czy planety istnieją i ile ich jest" - wyjaśnia.
les, pap