Stoczniowcy: precz z sukcesem rynkowym! (aktl.)

Stoczniowcy: precz z sukcesem rynkowym! (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kolejny dzień strajkuje Stocznia Gdynia. Zakład pracuje połową swojej mocy produkcyjnej.
"Strajk okupacyjny trwa. Protestujących jest jednak dużo mniej, bo cały czas ludzie dostają propozycje nie do odrzucenia: albo urlop, albo zwolnienie dyscyplinarne" - powiedział przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Stoczni Gdynia "Stoczniowiec" Leszek Świętczak.
Zaznaczył, że nie jest w stanie powiedzieć, ilu jest w tej chwili protestujących, bo nie wszyscy zebrali się w jednym miejscu. Według rzecznika stoczni Mirosława Piotrowskiego, strajkujących jest kilkudziesięciu.
Do Stoczni przybył Andrzej Lepper - podał, że po to, by przeprowadzić mediacje. Zakończyły się fiaskiem. Pan Lepper nie zna stoczni i jej problemów, dla niego jest to sprawa medialna, ocenił po spotkaniu prezes Szlanta.

W rozmowach przyznał, że w nocy wywożono robotników poza zakład. "W stoczni obowiązuje określony regulamin. (...) Jeżeli robotnik skończył pracę, jest określony czas, który służy do tego, by stocznię opuścił. Osoby, które nie miały uprawnienia do tego, były zatrzymywane. Nie było żadnych łapanek".

Ze strajkującymi solidaryzuje się NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańskiej, należącej do Grupy Stoczni Gdynia S.A., która oflagowała bramy zakładu. Jej wiceprzewodniczący skrytykował przede wszystkim styl, w jakim zwalniani są pracownicy, nie chciał wchodzić jednak w konflikty wewnętrzne stoczni. Uznał też, że w obliczu grożącego strajku związki działające w Stoczni Gdynia zachowały się skandalicznie.

Stocznia Gdynia (w przeciwieństwie do Gdańskiej, która zbankrutowała) wskutek restrukturyzacji i redukcji kosztów potrafiła stawić czoła międzynarodowej konkurencji i stać się znaczącym partnerem na globalnym rynku. Strajk jest nielegalny, a protestujący, prócz podwyżek, żądają właśnie wstrzymania restrukturyzacji. Twardo obstają też przy żądaniu... wydawania wkładek mięsnych do zupy i gorącego mleka.

"Zarząd poinformował protestujących, że  widzi możliwość przyjęcia do pracy zwolnionych w trakcie strajku pracowników" - powiedział rzecznik stoczni Mirosław Piotrowski. Zaznaczył jednak, że oddzielnie będzie rozpatrywana sprawa zwolnienia trzech liderów związku zawodowego "Stoczniowiec", który - według zarządu - jest organizatorem nielegalnego strajku.
Leszek Świętczak, lider "Stoczniowca" otrzymał w środę wymówienie. Z pisma informującego o wypowiedzeniu umowy o pracę, które Świętczak pokazał dziennikarzom wynika m.in., że kierował on nielegalnym strajkiem w stoczni i naraził zakład na niebezpieczeństwo. Gdyby strajk był legalny, Świętczaka chroniłoby prawo.

les, pap