Zdaniem Piskorskiego, politycy PO obrazili się na rzeczywistość i próbują udowodnić, że krytycy działają z niskich pobudek i nie mają pojęcia, o czym mówią. - Przoduje w tym zwłaszcza wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski - wskazuje Piskorski. Były prezydent Warszawy pisze, że Niesiołowski "wściekłym atakiem" zareagował na publicznie wyrażone przez celebrytów rozczarowanie Platformą. Mowa tu m.in. o słowach Marcina Mellera. Naczelny "Playboya" zadeklarował, że już nie zagłosuje na PO.
- W odpowiedzi Meller usłyszał od Stefana Niesiołowskiego, że może sobie pisać i robić co chce, że "nic nie rozumie", że jest "niekompetentny" i że jest "ignorantem", a w ogóle to poziom argumentacji zawarty w jego liście jest "żałosny". Pomijając już poziom i umiejętności w posługiwaniu się językiem polskim przez pana marszałka, jest to klasyczny przykład najgorszej z możliwych reakcji na krytykę, szczególnie tę, która płynie ze środowisk opiniotwórczych - pisze Paweł Piskorski. - Z narastającym zdumieniem obserwuję, jak niektórym politykom PO odebrało nie tylko polityczny instynkt i osobistą kulturę, ale także rozum - dodaje.
Zdaniem polityka SD, zmianę klimatu wobec PO widać w internecie. - Zaledwie kilka godzin po opublikowaniu tych słów w Internecie powstały grupy i fora dyskusyjne, na których oburzeni zachowaniem Niesiołowskiego dotychczasowi wyborcy PO dają upust swoim „ciepłym" uczuciom wobec niego i jego partii. Marszałek Niesiołowski został m.in. laureatem nagrody im. Jerzego Urbana „za zasługi w opluwaniu innych ludzi”, a hitem ostatnich godzin w Internecie jest naklejka z nazwiskiem polityka PO wpisanym w znak zakazu wjazdu - relacjonuje Piskorski. Jego zdaniem, społeczność internetowa jest w awangardzie krytyku a nawet "wykpiwania >dorobku<" rządu Donalda Tuska.
zew