"Kaczyński zamorduje Ziobrę"

"Kaczyński zamorduje Ziobrę"

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Wprost) Źródło: Wprost
- Zbigniew Ziobro zostanie politycznie zamordowany wskutek wewnętrznej walki z Adamem Lipińskim. Prezes Kaczyński, jako człowiek inteligentny, wie, że szkodzi partii to, kiedy się mówi o ścieraniu się i wewnętrznych konfliktach, o ludziach Lipińskiego walczących z frakcją Ziobry – uważa były członek PiS, obecnie poseł PJN Jan Filip Libicki.
- Wszyscy powinni być ludźmi prezesa. Wówczas nie będzie pisania o tym, że są jakieś wewnętrzne konflikty. A po drugie - można wtedy zrobić dowolny zwrot, w dowolną stronę partię poprowadzić i nikt się nie zbuntuje – twierdzi Libicki. - Rozbrojenie poszczególnych środowisk wpływów i zostawienie tego na poziomie pojedynczych osób, a nie środowisk, sprawi, że nikt nie będzie krzyczał – wyjaśnia Libicki i dodaje, że "tego rodzaju metody działania są typowe dla Jarosława Kaczyńskiego". 

Współpracownicy staną przeciw sobie

Zdaniem posła PJN idealnym przykładem tej strategii jest próba odsunięcia Zbigniewa Ziobry od jego dotychczasowych współpracowników, co ma doprowadzić do osłabienia pozycji europosła. - Wysłanie Beaty Kempy w świętokrzyskie czy zrobienie Beaty Szydło wiceprezesem PiS to jest usamodzielnienie osób, które do tej pory związane były z ministrem Ziobrą – przekonuje poseł.

Członek PJN twierdzi, że wybory do europarlamentu, które odbędą się za trzy lata "wywołają naturalny konflikt, bo świętokrzyskie z małopolską to jeden okręg wyborczy". - Kto będzie liderować tej liście: Zbigniew Ziobro czy Beata Kempa? – zastanawia się Libicki.  - Jedna rzecz jest pewna: w tej rywalizacji staną naprzeciwko siebie ludzie, którzy do tej pory blisko ze sobą współpracowali – zauważa.

Metody Kaczyńskiego

- Na tym polegają metody Jarosława Kaczyńskiego: postawić współpracowników przeciw sobie i obserwować, co się wydarzy. Jeśli się złamią, to dobrze, a jeśli nie, to należy ich wyrzucić, bo są niesterowalni. Podobnie jest teraz z Beatą Kempą i Zbigniewem Ziobrą: byli bliskimi współpracownikami, więc trzeba ten zespół rozbić – tłumaczy Libicki. Jak twierdzi, "grupa z definicji stanowi w PiS zagrożenie. A kiedy postawi się współpracowników przeciwko sobie, to wtedy osłabi się tę grupę". 

Platformę też to czeka

Poseł jest przekonany, że Platforma będzie musiała zmierzyć się z podobnymi problemami personalnymi. - W przypadku PO ten problem to ministrowie, którzy nie są posłami, a chcą startować w wyborach. W przypadku PiS to są różni podopieczni śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego – uważa Libicki, jako przykład podając byłych pracowników kancelarii prezydenta: Jacka Sasina, Andrzeja Dudę, Macieja Łopińskiego oraz Annę Fotygę. - To są ludzie, którzy już de facto zostali ogłoszeni jedynkami w poszczególnych okręgach wyborczych. A to z kolei powoduje, że są osoby, których mandat staje pod dużym znakiem zapytania – wyjaśnia.

- Wydaje się, że docelowym punktem prezesa jest tak skonstruować partię, aby używać jej jako narzędzia. Grupa Zbigniewa Ziobry została zdefiniowana przez Kaczyńskiego, jako ostatnie zorganizowane środowisko w PiS, które najpewniej zostanie rozmontowane – oświadcza były członek PiS.

"Polska The Times", kz