Zbrodnię odkryła 12-letnia siostra trójki zabitych i dwójki ocalałych dzieci, gdy wróciła do domu z młodzieżowych zajęć około północy z piątku na sobotę.
Do ścigania zabójcy lub zabójców władze skierowały spore siły policyjne oraz wojsko. Odpowiedzialność za zbrodnię wzięły na siebie Brygady Męczennika Jasera Arafata (dawniej Brygady Męczenników al-Aksy), uznawane za zbrojne ramię ugrupowania Fatah, którego członkowie stoją na czele władz Autonomii Palestyńskiej. Do Fatahu należą zarówno prezydent Mahmud Abbas, jak i premier Salam Fajad.
W oświadczeniu przesłanym dziennikarzom brygady nazwały mord mianem "heroicznej operacji", która jest "częścią naturalnego odwetu za masakry faszystowskich okupantów na naszym narodzie na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy". "Zapowiadamy kryminalnym okupantom, że ich zbrodnie nie pozostaną bezkarne" - oznajmili autorzy tekstu.
Benjamin Netanjahu stwierdził, że "społeczeństwo, które pozwala na dziką nagonkę przeciwko Izraelowi, nakłania do mordowania dzieci". Szef izraelskiego rządu wezwał władze Autonomii Palestyńskiej, by "powstrzymały nagonkę na Izrael" w meczetach i podporządkowanych sobie mediach.
Również Stany Zjednoczone zaapelowały do władz Autonomii Palestyńskiej, by w sposób jednoznaczny potępiły mord, nazwany przez Biały Dom atakiem terrorystycznym, i przyczyniły się do odnalezienia i ukarania sprawców.
pap, ps