Choć w tym czasie oficjalnie nie obowiązywał jeszcze załącznik 13 konwencji chicagowskiej, a sam Edmund Klich nie pełnił formalnie żadnej funkcji, to właśnie on bezkrytycznie przyjął interpretację Rosjan: jeśli Milanowski nie zaprzestanie współpracy z polską prokuraturą, zostanie wykluczony z grona doradców osoby akredytowanej przez Polskę - twierdzi "Nasz Dziennik". - Przydzielając Milanowskiego do tej czynności, chcieliśmy wykorzystać jego umiejętności i wyjątkową wiedzę specjalistyczną - relacjonował zastępca prokuratora generalnego gen. Krzysztof Parulski na posiedzeniu senackiej Komisji Obrony Narodowej. Klich uważał jednak, że status ppłk. Milanowskiego uniemożliwia mu udział w tej czynności i dodał, że jeżeli nasza prokuratura będzie nalegała na obecność tego eksperta podczas przesłuchania, to będzie musiał odesłać go do kraju.
Zdaniem gazety uległość Klicha doprowadziła do tego, że polskim ekspertom nie pozwolono na udział w oblocie środków radiotechnicznych smoleńskiego lotniska, a nawet na obserwację wskaźników na zewnątrz, w postaci tzw. wynosu. Nigdy też nie otrzymaliśmy protokołów tych badań.