Święczkowski relacjonował, że w lipcu 2007 roku został przez telefon wezwany do Borusewicza, który był także wówczas marszałkiem Senatu. Podkreślił, że parę dni wcześniej wysłał do najważniejszych osób w państwie informację dotyczącą nieprawidłowości w spółkach paliwowych. Według Święczkowskiego Borusewicz zażądał od niego zmiany treści informacji. Święczkowski zeznał też, że miesiąc później Borusewicz zwrócił się do niego, żeby nie odwoływał jednego z funkcjonariuszy ze stanowiska, na co się nie zgodził.
Posłowie PO ocenili, że wezwanie Borusewicza jest bezcelowe, ponieważ marszałek Senatu skomentował już oświadczenie Święczkowskiego. - Od 3 lat szukamy nacisków i nikt ze świadków ich nie potwierdził, z wyjątkiem Święczkowskiego - oponował poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. - Bezwstydnie chronicie osobę związaną z waszym obozem politycznym - wtórowała mu posłanka PiS Marzena Wróbel.
Ponadto szef komisji Andrzej Czuma (PO) poinformował w czwartek posłów, że nie ma potrzeby, żeby komisja zajęła się wątkiem b. posłanki PO Beaty Sawickiej. Jak powiedział, z dokumentów, które dotarły do komisji, nie wynika, że na prowadzących śledztwo ws. Sawickiej były wywierane nielegalne naciski ze strony władz.
pap, ps