Czarne skrzynki z rozbitego pod Smoleńskiem polskiego samolotu Tu-154 wciąż są niedostępne dla polskich śledczych - ujawnia "Rzeczpospolita".
Ponieważ Rosjanie nie odpowiadają na prośby o oddanie lub tylko udostępnienie urządzeń zapisujących parametry feralnego lotu oraz rozmowy w kabinie pilotów, śledztwo utknęło w martwym punkcie. Biegli nie są w stanie wydać opinii, dopóki nie przeanalizują rejestratorów.
Do Polski dotarły dotąd jedynie kopie zapisów czarnych skrzynek oraz stenogramy, ale materiały te nie są wystarczające dla specjalistów, dla których miarodajne będzie jedynie bezpośrednie sprawdzenie urządzeń z samolotu. Moskwa nie odpowiada jednak na listy z Polski z kolejnymi prośbami o przekazanie skrzynek.
Przed tygodniem oficjalne pismo w tej sprawie do zastępcy Prokuratora Generalnego Rosji Aleksandra Zwiagincewa wysłał Prokurator Generalny Andrzej Seremet - ustaliła "Rzeczpospolita".