Wcześniej z okolic meczetu al-Omari dochodziły odgłosy strzelaniny, wobec uczestników protestu miano również użyć gazu łzawiącego. Jeden z mieszkańców relacjonował, że "siły bezpieczeństwa próbują wedrzeć się do świątyni", ale nie był pewien jak dokładnie wygląda sytuację, ponieważ "odcięto prąd" oraz zakłócono pracę telefonów komórkowych. Na odgłos strzałów w sąsiednich dzielnicach rozległy się okrzyki "Allahu akbar".
Według Reutersa, wśród zabitych jest lekarz - miał on przyjść pod meczet, by pomóc demonstrantom, którzy zostali ranni w ataku sił bezpieczeństwa na protestujących. Wcześniej duchowny z meczetu al-Omari, Ahmad Siasneh, w wywiadzie dla telewizji Al-Arabija powiedział, że syryjskie siły bezpieczeństwa znajdują się blisko terenów świątynnych, gdzie protestujący rozbili namioty.
Przez sześć ostatnich dni w Darze odbywały się antyrządowe protesty, w których zginęło sześcioro cywilów. Uczestnicy protestów domagają się ustąpienia prezydenta Baszara el-Asada, a także swobód politycznych, demokratycznych reform i walki z korupcją. Protestujący zapowiadali, że zostaną przy meczecie do momentu spełnienia ich żądań. Autorytarny prezydent Syrii Asad, który 11 lat temu przejął władzę po swym ojcu, odrzuca apele o swobody polityczne i wtrąca do więzienia krytyków swego reżimu. Jego ugrupowanie znajduje się u władzy od 1963 roku.
PAP, arb