Na piątkowej rozprawie odwoławczej pojawił się Lepper. Łyżwiński przesłał kolejne zwolnienie lekarskie i prośbę o rozpoczęcie rozprawy pod jego nieobecność, na co sąd wyraził zgodę. Na sali rozpraw na Łyżwińskiego czekało łóżko. Przed wejściem na salę sądową i po jej opuszczeniu lider Samoobrony mówił, iż liczy na sprawiedliwy wyrok.
Seksaferę w Samoobronie ujawniła w grudniu 2006 r. "Gazeta Wyborcza", opierając się na relacji Anety Krawczyk - byłej radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i byłej dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta powiedziała m.in., że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Łódzka prokuratura okręgowa, która prowadziła śledztwo w sprawie seksafery w Samoobronie przedstawiła Łyżwińskiemu siedem zarzutów, w tym zgwałcenia w swym biurze poselskim w Tomaszowie Mazowieckim działaczki Samoobrony, która ubiegała się o stanowisko wójta. Zarzuty dotyczą lat 1999-2003.
Dwa zarzuty stawiane Andrzejowi Lepperowi dotyczą lat 2001-2002. Byłego wicepremiera oskarżono o żądanie i przyjmowanie w związku z pełnioną przez niego funkcją publiczną korzyści osobistych o charakterze seksualnym od Krawczyk oraz o usiłowanie doprowadzenia w 2002 r. innej kobiety związanej z Samoobroną do obcowania płciowego. Oba przestępstwa miały być popełnione wspólnie i w porozumieniu z Łyżwińskim. Oskarżeni nie przyznają się do winy.
zew, PAP