Około 500 talibów i członków Al-Kaidy broniących się wysoko w górach we wschodnioafgańskiej prowincji Paktia zginęło w operacji "Anakonda".
Od piątku w operacji poniosło śmierć też ośmiu żołnierzy amerykańskich i co najmniej siedmiu afgańskich.
Przebieg i rezultaty wspólnej afgańsko-amerykańskiej operacji pozytywnie ocenił premier tymczasowego rządu afgańskiego Hamid Karzaj. Przedstawiciel sił USA w afgańskiej bazie lotniczej Bagram płk Walter Piatt szacuje, że w jej trakcie zlikwidowano już połowę sił nieprzyjaciela, ukrywających się w górach pod Gardezem. Zastrzegł jednak, że trudno ocenić, w jakim stopniu oddziały nieprzyjaciela są w stanie umacniać swe pozycje i przegrupowywać się.
Afgańscy żołnierze, powracający z rejonu walk do stolicy prowincji Paktia, Gardezu, twierdzą, że amerykańsko-afgańskie oddziały powoli zacieśniają pętlę wokół nieprzyjaciela. Oceniają jednak, że operacja prawdopodobnie przeciągnie się do "kilku tygodni". Siły talibów i Al-Kaidy bronią się z grot, położonych wysoko w niedostępnych górach masywu Szah-i-Kot, na wysokości od 2400 do 3600 metrów.
W walkach bezpośrednio uczestniczy obecnie około tysiąca amerykańskich żołnierzy, wspieranych przez jednostki specjalne z W. Brytanii, Australii, Danii, Francji, Niemiec i Norwegii.
Atakujący mają też znaczne wsparcie lotnicze. W walkach uczestniczą amerykańskie myśliwce i bombowce A-10, F-15, B-1, B-52 i samoloty szturmowe AC-130, a także francuskie Mirage 2000 i Super-Etendard.
em, pap
Przebieg i rezultaty wspólnej afgańsko-amerykańskiej operacji pozytywnie ocenił premier tymczasowego rządu afgańskiego Hamid Karzaj. Przedstawiciel sił USA w afgańskiej bazie lotniczej Bagram płk Walter Piatt szacuje, że w jej trakcie zlikwidowano już połowę sił nieprzyjaciela, ukrywających się w górach pod Gardezem. Zastrzegł jednak, że trudno ocenić, w jakim stopniu oddziały nieprzyjaciela są w stanie umacniać swe pozycje i przegrupowywać się.
Afgańscy żołnierze, powracający z rejonu walk do stolicy prowincji Paktia, Gardezu, twierdzą, że amerykańsko-afgańskie oddziały powoli zacieśniają pętlę wokół nieprzyjaciela. Oceniają jednak, że operacja prawdopodobnie przeciągnie się do "kilku tygodni". Siły talibów i Al-Kaidy bronią się z grot, położonych wysoko w niedostępnych górach masywu Szah-i-Kot, na wysokości od 2400 do 3600 metrów.
W walkach bezpośrednio uczestniczy obecnie około tysiąca amerykańskich żołnierzy, wspieranych przez jednostki specjalne z W. Brytanii, Australii, Danii, Francji, Niemiec i Norwegii.
Atakujący mają też znaczne wsparcie lotnicze. W walkach uczestniczą amerykańskie myśliwce i bombowce A-10, F-15, B-1, B-52 i samoloty szturmowe AC-130, a także francuskie Mirage 2000 i Super-Etendard.
em, pap