Na opublikowanych w polskich mediach materiałach ze zjazdu słychać jak Kazimierz Świtoń mówi, że prezydent Kaczyński zginął, bo podpisał Traktat Lizboński, oraz że rząd światowy zdecydował, że Polaków ma być 15 mln - i to "zdrowych parobków żydowskich". Kaczyński na pytanie, czy jeśli okaże się, że politycy PiS nie zareagowali na słowa Świtonia i nie opuścili sali, zostaną ukarani np. skreśleniem z list wyborczych, odparł iż "komitet polityczny rozważy wtedy tę sprawę". - Uważam, że obowiązkiem każdego parlamentarzysty mojej partii jest chronienie pamięci Lecha Kaczyńskiego - zaznaczył.
Do sprawy odniósł się również poseł PiS Bogusław Kowalski. Według niego, reakcja polityków PiS obecnych na zjeździe była "natychmiastowa". - Myśmy wystąpili i zabrali głos. Powiedzieliśmy, że te wypowiedzi są wypowiedziami niesprawiedliwymi, że słowa trzeba dobierać właściwie, bo mogą ranić. I generalnie się odcięliśmy od tego stanowiska - zaznaczył poseł. Kowalski dodał, że Kazimierz Świtoń to "starszy, schorowany człowiek". - Później podszedł w kuluarach i przepraszał za te swoje sformułowania, że one zostały źle odebrane - podkreślił Kowalski. - Daliśmy świadectwo naszej postawy. Jednoznacznie żeśmy się odcięli od tego typu postaw. Zareagowaliśmy tak jak trzeba - przekonywał Kowalski.
PAP, arb