PO więźniem regionalizmów
Według PiS na stosunek PO wobec narodu wpływa postawa "Gazety Wyborczej", która - zdaniem PiS - "polską tradycję czy polskość jako taką opisuje zwykle w kategoriach nacjonalizmu i szowinizmu". Zdaniem autorów raportu PO mocno podkreśla też znaczenie regionalizmów, czego przykładem jest "ostentacyjne akcentowanie przez Donalda Tuska swojej kaszubskości". Autorzy raportu nawiązali też do spisu powszechnego i kwestii narodowości śląskiej. Według nich "śląskość jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej".
Antyprezydenckie bezprawie i gra z Rosjanami
W raporcie jest także mowa m.in. o "antyprezydenckim bezprawiu" i "bezceremonialnych i bezwstydnych słownych atakach na Lecha Kaczyńskiego znaczących i awansujących polityków PO, ale także Donalda Tuska czy ówczesnego marszałka Bronisława Komorowskiego". PiS, odnosząc się do katastrofy smoleńskiej, stwierdza, że "premier dał się użyć w prowadzonej przez Rosję rozgrywce przeciwko prezydentowi, co m.in. skutkowało rozdzieleniem wizyt i skończyło się katastrofą, w której zginął Lech Kaczyński i 95 innych obywateli RP".
W ocenie PiS, "w sprawie katastrofy smoleńskiej rząd PO w sposób konsekwentny stosuje zasadę nieodpowiedzialności". Odnosząc się do raportu MAK autorzy dokumentu napisali, m.in., że Rosjanie mogli "dojść do wniosku, że oskarżenie o spowodowanie katastrofy strony polskiej, pilotów, gen. Błasika, a w ostatecznym rachunku Prezydenta, jest przez polski rząd akceptowane". Według autorów raportu "miękka reakcja" premiera Tuska po ogłoszeniu ostatecznej wersji raportu MAK wynikała z przeświadczenia, że "podtrzymanie poprzedniego, twardego stanowiska oznaczałoby przyznanie racji opozycyjnemu PiS, a więc uczynienie tego, co w ramach socjotechniki PO jest całkowicie niedopuszczalne".
SB się nie skończyłaW raporcie jest też mowa o "moralnej szarej strefie III Rzeczypospolitej", braku "zdecydowanego rozdzielenia tego, co dobre, od tego, co złe", braku rozliczeń i zrekompensowania krzywd. "W bardzo wielu wypadkach osoby uczestniczące w działaniach represywnych lub je popierające zostały w istocie nagrodzone" - czytamy. Oceniono też, że rozwiązanie w 1990 roku SB było fikcją. W tekście wspomina się o spóźnionym - według autorów - rozwiązaniu służb wojskowych i powierzchownych zmianach przeprowadzonych w wojsku. Jest też mowa o - jak to określono - "Agencji (nie)Bezpieczeństwa Wewnętrznego". "Powierzenie kierowania tą służbą Krzysztofowi Bondarykowi oznaczało radykalne odejście od poprzedniego sposobu jej funkcjonowania, oznaczało przywrócenie do pracy niektórych ludzi SB" - czytamy.
W ocenie PiS pojawiają się też sygnały, że ABW może zbierać materiały na polityków tej partii. Sygnały te "dotyczyć mają praktyki zapraszania na rozmowy funkcjonariuszy i urzędników rządowych z czasów gabinetu Jarosława Kaczyńskiego, których zachęca się jakoby do opowiadania >czegoś na byłego premiera<".
Ukrywanie deficytu
Odnosząc się do polityki gospodarczej autorzy raportu piszą, że "centralną pozycję" zajmuje w niej minister finansów Jacek Rostowski, "osoba, której droga do rządu wymagałaby precyzyjnego wyjaśnienia". Według nich "mimo propagandowej wrzawy nagłaśniającej akcję cięć wydatków, wzrosły one w ciągu trzech lat o 140 mld zł", a cały wysiłek ministra finansów "koncentruje się na jednej sprawie: ukrywaniu deficytu". W gospodarce PO stosuje - zdaniem PiS - "strategię likwidacji i upartyjnienia". "Obsada stanowisk w spółkach skarbu państwa za rządów PO oznacza bicie wszelkich rekordów upartyjnienia" - uważają autorzy. PO prowadzi też - według nich - "rabunkową politykę społeczną".
Depisyzacja polityki
W rozdziale "segregacja edukacyjna" PiS krytykuje politykę oświatową. Widoczna jest tam - zdaniem PiS - "przemyślana koncepcja pozbycia się przez państwo odpowiedzialności za nauczanie i wychowanie, zwłaszcza patriotyczne; chodzi wręcz o wycofanie się z niego". W raporcie pisze się także o "depisyzacji polityki" pod rządami PO - jej elementem miałyby być komisje śledcze (np. tzw. komisja naciskowa) mające udowodnić nadużycia PiS popełnione przez wymiar sprawiedliwości i służby specjalne. PiS krytykuje też m.in. jednomandatowe okręgi wyborcze w wyborach do Senatu i zniesienie państwowego finansowania partii. Zdaniem PiS ułatwia to wybory do parlamentu ludzi miejscowego establishmentu i uzależnienia partie od darczyńców.
PAP, arb