Podpisy pod petycją zbierały policyjne związki zawodowe. Sygnatariusze zarzucają ministrowi niegospodarność i brak kompetencji w resorcie, który objął. Szef związkowców Milan Sztiepanek tłumaczy, że wina tkwi głównie w złym zarządzaniu finansami, a także sposobie wyrażania się o policji. - Minister spraw wewnętrznych nie zapewnił przy negocjacjach nad nowym budżetem państwa takich środków, które nie powodowałyby nie tylko dalszego spadku wynagrodzeń, ale także trudności w funkcjonowaniu policji - ocenił. Petycja trafiła do gabinetu szefa rządu, Petra Neczasa.
Tymczasem minister John oświadczył, że nie zamierza rezygnować. - Mandat otrzymałem od wyborców, płatników podatków, obywateli i rządu, nie od związkowców - mówił. Dane dotyczące wysokości płac i liczby policjantów, przedstawione przez związki zawodowe, uznał za niedokładne. Według niego obniżki zarobków, których dokonano w ramach rządowego planu oszczędnościowego, nie przekroczyły 8 proc., choć przewidywano spadek o 10 proc., tak jak w budżetach wszystkich ministerstw. Zaznaczył też, że resort ma przygotowane pieniądze na nagrody, które związki uznały za wstrzymane.
Odnosząc się do sporu, premier Petr Neczas powiedział, że chce rozmawiać ze związkowcami o petycji. Zauważył też, że sytuacja ukazuje, jak zła jest komunikacja między resortem spraw wewnętrznych a policją.
PAP, arb