Warszawska prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo dotyczące afery hazardowej. Prokuratura uznała, że na żadnym etapie procesu legislacyjnego dotyczącego nowelizacji ustawy hazardowej nie doszło do złamania prawa w rozumieniu przepisów prawa karnego.
"Ocena naganności nie może się zmienić"
Również według wiceszefa klubu PO Rafała Grupińskiego ważne, że prokuratura nie znalazła w działalności obu posłów znamion przestępstwa. - Jest to bardzo ważne z punktu widzenia ich samych oraz dla oceny samej afery hazardowej - zaznaczył. Podkreślił jednocześnie, że ocena "naganności pewnych zachowań" posłów nie może się zmienić.
Według Grupińskiego to sami zainteresowani muszą określić, czy chcą startować z list PO w wyborach parlamentarnych. - Chlebowski raczej nie może - moim zdaniem - liczyć tutaj na żadne względy przewodniczącego partii; Drzewiecki być może także nie. Natomiast powinni oni przede wszystkim powiedzieć, czy w ogóle chcą wystartować. Bo rozważamy pewien problem, z którego może wynikać, że oni sami starają się cały czas być na listach - mówił Grupiński.
- Prawda się broni. Ustalenia prokuratury potwierdzają ustalenia dokonane przez komisję śledczą zajmującą się tzw. aferą hazardową, zwłaszcza te, które są zawarte w moim zdaniu odrębnym - tak do decyzji prokuratury odniósł się Mirosław Sekuła, który przewodniczył komisji śledczej.
"Problem moralny pozostaje"
Sekuła przygotował zdanie odrębne wraz z klubowym kolegą, który również uczestniczył w pracach komisji - Jarosławem Urbaniakiem. Posłowie napisali m.in. że w sprawie tzw. afery hazardowej nie ma podstaw do zawiadomienia prokuratury, choć - jak oceniono - Chlebowski łamał standardy poselskie i - jak zwrócili uwagę - komisja "nie daje wiary" słowom Drzewieckiego. Podkreślili również, że źródłem "przecieku", który ostrzegł biznesmenów o prowadzonych wobec nich działaniach operacyjnych było samo CBA, a nie Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.
Zdaniem Sekuły osoby pojawiające się w śledztwie i w pracach komisji hazardowej "mogą się czuć zwolnione z odpowiedzialności karnej, natomiast problem moralny pozostaje". Jak mówił, decyzja o tym, czy Chlebowski i Drzewiecki powinni ubiegać się o mandaty parlamentarne należy do samych zainteresowanych oraz władz partii.
Afera z hazardem w tle
Afera hazardowa wybuchła na początku października 2009 r. po publikacji "Rzeczpospolitej", która ujawniła materiały CBA. Z materiałów tych wynikało, że ówczesny szef klubu PO Zbigniew Chlebowski i ówczesny minister sportu Mirosław Drzewiecki mieli podczas prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej działać na rzecz biznesmenów z branży hazardowej. Obaj zaprzeczali temu, ale stracili stanowiska.
zew, PAP