"Izwiestija" eksponują, że "w sprawie Katynia prezydenci Rosji i Polski byli zgodni co do najważniejszego - że tę stronicę należy zamknąć". Dziennik zwraca też uwagę, że "Miedwiediew i Komorowski odwiedzili tak rosyjską, jak i polską część zespołu memorialnego, podkreślając w ten sposób wspólność tragedii". "Izwiestija" zaznaczają, że "pamięć ofiar Katynia prezydenci Rosji i Polski wspólnie uczcili po raz pierwszy w historii dwóch krajów".
Gazeta zauważa także, iż "na Smoleńszczyźnie jest taki omen: za każdym razem, gdy przyjeżdżają Polacy, pogoda się gwałtownie załamuje". "W rocznicę tragedii - 10 kwietnia - miasto spowiła gęsta mgła. W poniedziałek się rozproszyła. Jednak zarówno oficjalne osobistości Polski, jak i rodziny ofiar katastrofy samolotu rządowego Tu-154 z Lechem Kaczyńskim, przyjechały pociągami i autokarami" - piszą "Izwiestija". "Na lotnisku wojskowym Siewiernyj w poniedziałek wylądowała tylko rosyjska delegacja z prezydentem na czele" - dodaje dziennik.
"Moskowskije Nowosti" podkreślają, że "historia z zamianą tablicy na miejscu śmierci Lecha Kaczyńskiego nie zdołała zepsuć rozmów Dmitrija Miedwiediewa i Bronisława Komorowskiego". "W przeddzień w prasie pojawiły się informacje, iż polski prezydent może w ogóle odwołać wizytę w Rosji. Jednak zamiast wymieniać się zarzutami prezydenci ogłosili, że >reset< w stosunkach Moskwy i Warszawy trwa nadal" - wskazuje ten nowy dziennik powstały na bazie gazety "Wriemia Nowostiej".
Również "Niezawisimaja Gazieta" odnotowuje, że "Komorowski, w odróżnieniu od swojego poprzednika, przyjechał na miejsce spotkania samochodem". "Jego wizyta doszła do skutku, nie bacząc na skandal z tablicą upamiętniającą ofiary katastrofy" - podkreśla dziennik. W jego ocenie, "wizyta upłynęła w przyjaznej atmosferze".
Także wielkonakładowy "Moskowskij Komsomolec" informuje, że prezydent Polski przybył do Smoleńska samochodem, a Miedwiediew - samolotem. Gazeta zaznacza wszelako, że "w scenariuszu wizyty rosyjskiego prezydenta lotu też nie było - Miedwiediew miał przyjechać pociągiem, jednak niemal w ostatniej chwili wsiadł do samolotu". "Moskowskij Komsomolec" przypomina, że "również rok temu, gdy chowano Kaczyńskiego, Miedwiediew, w odróżnieniu od szeregu zachodnich przywódców, nie przestraszył się pyłu wulkanicznego i poleciał na uroczystości żałobne". "A Władimir Putin ryzykować nie lubi. Kilka dni temu pogoda powstrzymała go przed wyjazdem do miasta Gagarin, znajdującego się w tymże obwodzie smoleńskim" - dodaje dziennik.
Natomiast "Wiedomosti" podają, że "zdaniem Dmitrija Miedwiediewa, w ciągu roku, który upłynął od katastrofy smoleńskiej, stosunki Rosji i Polski zmieniły się na lepsze". "Wszelako strona polska uważa, że nierozwiązanych problemów jest wciąż wiele" - przekazuje dziennik.
PAP