"Bo Litwini nas biją"
- Partie, które zostały utworzone na zasadzie narodowej, aby się utrzymać, powinny ciągle eskalować jedyny argument - niezgodę narodową, na zasadzie "Polacy jednoczmy się, bo Litwini nas biją". To jest absolutnie niezrozumiałe - twierdzi szefowa parlamentu litewskiego. Degutiene zaapelowała "do wszystkich litewskich Polaków o zastanowienie się, po co to jest potrzebne".
"To kampania wyborcza"
Tomaszewski wypowiedź Degutiene określa jako element rozpoczętej kampanii wyborczej wewnątrz partii konserwatywnej, Związek Ojczyzny - Litewscy Chrześcijańscy Demokraci. W czerwcu w partii konserwatywnej odbędą się wybory nowych władz. O stanowisko przewodniczącego będą walczyć obecny szef, premier Andrius Kubilius i Irena Degutiene. - Niestety, pani Degutiene żyje kampanią wyborczą i zabiega o głosy nacjonalistyczne. Szereg ostatnich wypowiedzi to wypowiedzi populistyczne - powiedział Tomaszewski. Zaznaczył, że przewodnicząca Sejmu "dobrze wie, że AWPL jest partią regionalną, a nie narodową, która zrzesza Polaków, Białorusinów, Rosjan, a także Litwinów".
"Przestraszyli się"
- Podczas ostatnich wyborów samorządowych (w lutym - red.) na naszej liście było kilkudziesięciu Litwinów i to być może najbardziej przestraszyło niektórych konserwatystów. A jeśli chodzi o waśnie narodowe, to wzniecają je tysiące neonazistów i radykalnych nacjonalistów, którzy każdego roku przechodzą ulicami Wilna - powiedział Tomaszewski. Szef AWPL przypomina, że od kilku lat 11 marca, w rocznicę przywrócenia niepodległości Litwy, w Wilnie odbywa się marsz z hasłami "Litwa dla Litwinów", "Jude raus", "Litwa bez Rosjan i Polaków". - Niestety, pani Degutiene nie potępiła tegorocznego marszu, chociaż w marszu tym wzięło udział kilku posłów z partii konserwatywnej - powiedział Tomaszewski.
zew, PAP