Od soboty w ostrzale 300-tysięcznej Misraty zginęło co najmniej 36 osób - poinformował w niedzielę rebeliancki rzecznik. Według niego, osiem osób zostało zabitych w niedzielę, a 28 w sobotę. Raniono ponad stu ludzi - powiedział rzecznik Safieddin.
- Brygady Kadafiego, używając (niekierowanych) rakiet Grad, prowadziły w niedzielę ostrzał na oślep. Celem stało się kilka tutejszych obszarów. Mamy ośmioro męczenników. Zostało także rannych 34 ludzi - oświadczył rzecznik.
W sobotę powstańcy ogłosili zwycięstwo, gdy wojska Kadafiego wycofały się z miasta po trwającym niemal dwa miesiące oblężeniu. Jednak w niedzielę ostrzał został wznowiony, a rzecznik powstańców w rozmowie telefonicznej z agencją Reutera mówił, że "sytuacja jest bardzo niebezpieczna". - Brygady Kadafiego zaczęły prowadzić przypadkowy ostrzał artyleryjski wcześnie rano w niedzielę. Bombardowanie wiąż trwa. Celują w śródmieście, ulicę Trypolitańską (główna arteria komunikacyjna, łącząca centrum z autostradą na południowy zachód od miasta) i trzy dzielnice mieszkalne - dodał przedstawiciel powstańców, nie był jednak w stanie określić liczby ofiar.
Powstańcy twierdzą, że widzieli nad miastem samoloty NATO, ale nie widać było żadnych oznak nalotów. Kilka godzin później kwatera główna Sojuszu Północnoatlantyckiego w Brukseli oświadczyła, że większość sobotnich ataków powietrznych NATO na Libię skupiła się w rejonie Misraty. Według niej, zniszczono tam siedem wyrzutni niekierowanych pocisków rakietowych, trzy ciężkie transportery, dwie hale na pojazdy, bunkier kontrolny, czołg i dużą ciężarówkę.
Samoloty NATO zbombardowały w sobotę również stanowisko obrony przeciwlotniczej w Trypolisie. W Syrcie - rodzinnym mieście Muammara Kadafiego - trafiono bunkier, czołg i kilka pojazdów. Łącznie lotnictwo sił międzynarodowych wykonało w sobotę 56 misji bojowych czyli mniej więcej tyle samo co w piątek. Jak podkreśla Reuters, w walkach o Misratę zginęły do tej pory setki cywilów.Przywódcy plemienni nawołują powstańców do złożenia broni?
W niedzielę rano przedstawiciel władz w Trypolisie powiedział, że libijscy przywódcy plemienni próbują przekonać powstańców z Misraty do złożenia broni w ciągu 48 godzin. Jeśli negocjacje zakończą się fiaskiem, przywódcy plemienni wyślą do walki z powstańcami w liczącym 300 tys. mieszkańców mieście swoich uzbrojonych zwolenników - oświadczył wiceminister spraw zagranicznych Chaled Kaim. Dodał on, że w tym czasie wojska prorządowe wstrzymują swoje operacje w mieście.
Jak podkreśla Agencja Associated Press, w rejonie Misraty nie ma dużych grup plemiennych i powstańcy wątpią, aby Kadafi miał wśród nich znaczące poparcie. Nie wiadomo też, czy dowódcy powstańców podejmą negocjacje, gdyż - jak zaznaczył Kaim - przywódcy plemienni wciąż próbują się z nimi skontaktować.
Według Kaima, przywódcy plemienni chcą zakończenia walk w Misracie m.in. dlatego, że blokują one dostępu do tamtejszego portu. Według niego, sześć głównych plemion w regionie może zebrać i wyszkolić 60 tys. ludzi.
Misrata, trzecie największe miasto Libii, jedyne duże pozostające w rękach rebeliantów na kontrolowanym przez Kadafiego zachodzie Libii, stała się polem zaciętej bitwy. Walki w pozostałych częściach kraju, które rozpoczęły się w lutym po podobnych wydarzeniach w Tunezji i Egipcie, utknęły obecnie w martwym punkcie, nawet pomimo nalotów NATO rozpoczętych w ubiegłym miesiącu.
em, pap