Klub SLD, który złożył wniosek dotyczący ministra finansów, zarzucał Rostowskiemu m.in. "doprowadzenie do zapaści finansów publicznych". Według Sojuszu Rostowski to "najgorszy minister finansów w ostatnim 20-leciu", który m.in. "jest odpowiedzialny za >tsunami cenowe<". W ocenie SLD szef resortu finansów jest też odpowiedzialny za wzrost deficytu sektora finansów publicznych.
Wniosek o odwołanie ministra skarbu klub PiS złożył w Sejmie na początku kwietnia. Gradowi zarzucono m.in. złe prowadzenie prywatyzacji i niewłaściwy nadzór nad majątkiem państwowym, działania na szkodę interesu Skarbu Państwa oraz działania stwarzające zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski.
- 243 było przeciw, jest to więcej, niż się spodziewałem. Również niektórzy posłowie z opozycji byli przeciwni. Myślę, że moja prezentacja wczoraj tych osiągnięć z ponad trzech lat została dobrze przyjęta. Opozycja traktuje to, jako element gry politycznej. Ubolewam, że te wnioski są przygotowywane tak niechlujnie, tak bez argumentów. Na końcu - tak jak to było wczoraj - poseł sprawozdawca był sam na sali, nikogo z PiS nie było. Jakby wszyscy przestali wierzyć w to, co sami głosili - powiedział Grad po zakończeniu głosowania, odnosząc się do debaty nad wnioskiem PiS. Z kolei szef resortu finansów powiedział, że jest zawiedziony, iż na debacie nad wnioskiem o odwołanie go, nie było szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego i szefa SLD Grzegorza Napieralskiego. - Jeśli chodzi o pana przewodniczącego Napieralskiego, byłem rozczarowany, jeśli chodzi o pana prezesa Kaczyńskiego, to byłem zaszokowany, bo po prostu seryjnie prezes Kaczyński na debaty ekonomiczne nie przychodzi. Rozumiem, że przez to w pewnym sensie przyznaje się do tego, że gospodarka ani go nie interesuje, ani nie uważa, że się na niej zna - ironizował Rostowski.
PAP, arb