Brytyjski protokół dyplomatyczny rządzi się własnymi prawami, a w zasadzie nie rządzi się żadnymi lub stosuje je wybiórczo - pisze w "Washington Post" Anne Applebaum, komentując fakt, że ambasadorowi Syrii w Wielkiej Brytanii w ostatniej chwili odebrano zaproszenie na ślub Williama i Kate.
Anne Applebaum uważa, że protokół dyplomatyczny Wielkiej Brytanii tworzony jest niewłaściwie i niekonsekwentnie. - Skoro zaproszenie dla Dra Sami Khiyamiego zostało wycofane z powodu antydemokratycznych działań syryjskiego rządu, skierowanych przeciwko własnym obywatelom, takie same sankcje powinny dotknąć ambasadora Korei Północnej - przekonuje publicystka. - Tymczasem nic takiego nie miało miejsca - dodaje.
Applebaum krytykuje również sposób, w jaki rodzina królewska wybierała tych, których chciała widzieć na ślubie brytyjskiego następcy tronu. Zdaniem autorki "Washington Post" trudno wyjaśnić, dlaczego Brytyjczycy zaprosili na uroczystości ślubne króla Szwajcarii, a nie zaprosili prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy. – Byli premierzy Tony Blair i Gordon Brown są wyłączeni z udziału w uroczystościach, a były premier John Mayor jest na liście, bo jest kawalerem orderu Podwiązki. A sir Elton John? Jest zaproszony, ponieważ jest przyjacielem rodziny, a to wszystko wyjaśnia – ironizuje Applebaum.
IS