Piskorski: bin Laden nie żyje? Ulga - tak, fanfary - nie

Piskorski: bin Laden nie żyje? Ulga - tak, fanfary - nie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Paweł Piskorski (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Lider Stronnictwa Demokratycznego Paweł Piskorski, pisząc na swoim blogu o śmierci Osamy bin Ladena podkreśla, że śmierć drugiego człowieka nie powinna być źródłem radości, dlatego nie jest w stanie fetować z Amerykanami śmierci terrorysty. Według polityka śmierć osoby stanowiącej zagrożenie dla świata związana jest z poczuciem ulgi, a nie radosnymi fanfarami.
Piskorski pisze, że jest zwolennikiem pokojowych akcji międzynarodowych, jednakże ostatnie wydarzenia w Libii są dla niego powodem do zaniepokojenia. "Byłem i jestem zwolennikiem akcji międzynarodowej mającej na celu uniemożliwienie zdławienia wolnościowej rewolucji przeciwko Kadafiemu, ale zdecydowanie nie jestem zwolennikiem nalotów przekraczających mandat ONZ na siedzibę samego dyktatora" – pisze na swoim blogu polityk. Według niego "społeczność międzynarodowa powinna zatrzymać militarne działania Kadafiego, ale nikt nie dał jej wojskom mandatu do próby zabicia dyktatora". "Szczególną odrazą napawa mnie to, że siły międzynarodowe zabiły jego syna i wnuki" - zaznacza. Piskorski zgadza się ze słowami Putina, który pytał retorycznie: "Kto im dał prawo do tego zabójstwa, jakikolwiek Kadafi by nie był?".

Polityk zauważa, że wydarzenia w Libii i śmierć bin Ladena zbiegają się ze sobą w czasie, jednak mimo wszelkich podobieństw, są one różne. "Oba przeciwko ludziom, którzy mordowali i przez lata pozostawali bezkarni. Nie można ich jednak w moim przekonaniu przyłożyć do nich jednej miary. Zabicie bin Ladena to ulga, zabicie członków rodziny Kadafiego nigdy nie powinno się zdarzyć" – przekonuje Piskorski.

żk