"Prosimy - konsultujcie"
Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego zwróciła uwagę na krótkie terminy na konsultacje społeczne i brak odpowiedzi na zgłoszone uwagi ze strony ministerstw w przypadku propozycji rządowych. Wyżej oceniła proces konsultacji w przypadku prac sejmowych. Wskazała też na problemy z oceną skutków regulacji i na przypadki zmiennych i sprzecznych stanowisk wydawanych przez struktury rządowe w tej samej sprawie, jak to miało miejsce np. w przypadku ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Na brak konsultacji społecznych i brak ocen skutków regulacji uskarżała się także Katarzyna Urbańska z organizacji pracodawców prywatnych Lewiatan. Według niej w ostatnich trzech latach nastąpił regres w sprawie konsultacji - poddaje się im tylko założenia, a nie same projekty przygotowywane przez ministerstwa. Do wad polskiego prawodawstwa zaliczyła też zbyt krótkie okresy vacatio legis.
Poseł to nie redaktor
Prezes Rządowego Centrum Legislacji Maciej Berek zapewnił, że popiera postulat przejrzystości procesów legislacyjnych. Zarazem zalecił, by "odróżnić transparentność od konsultacji społecznych". - W moim przekonaniu nie ma niczego nagannego w tym, że ten proces dialogu odbywa się na jednym z wybranych etapów - oświadczył. Berek postulował, by zróżnicować sposób prac nad projektami ustaw zależnie od tego, kto jest ich autorem - grupa posłów, komisja sejmowa, Senat czy rząd. - Praktyka polegająca na analizowaniu projektu ustawy z rozłożeniem go na jednostki redakcyjne bez względu na to, kto jest autorem projektu, jest antyefektywna - oznajmił. I zapytał "czy parlamentarzyści powinni być prawodawcami czy redaktorami". Zdaniem prezesa Rządowego Centrum Legislacyjnego "parlament powinien decydować o treści rozwiązań prawnych, pozostawiając ich redakcję tym, którzy są zawodowo przygotowani do funkcji legislatora".
Według Komorowskiego jeżeli debaty forum wyłonią wspólny pomysł potrzebnych zmian, niewykluczona jest prezydencka inicjatywa ustawy, która poprawiłaby procedury legislacyjne. - Ale dzisiaj składanie takiej deklaracji byłoby przedwczesne - zastrzegł prezydent.PAP, arb