Wojewoda się tłumaczy
Florek swoją czwartkową decyzję dotyczącą zamknięcia stadionu dla publiczności na najbliższe spotkanie ekstraklasy piłkarskiej tłumaczył m.in. tym, że pseudokibice, którzy wbiegli na boisko po finałowym pojedynku Pucharu Polski, bez kłopotów mogliby wziąć udział w tym meczu. - W burdach uczestniczyło kilkaset osób i jeśli do soboty nie byłoby zakazów stadionowych, mogliby oni pojawić się na tym spotkaniu. Monitoring policyjny w tak krótkim czasie nie jest w stanie wszystkich zidentyfikować - oświadczył.
Wojewoda wskazał też na niedotrzymanie terminów w zakresie uzyskania zgody na organizację imprezy masowej. Według ustawy prezydent miasta powinien jej udzielić na siedem dni przed meczem, tymczasem Lech otrzymał zgodę dopiero w czwartek. - Chciałbym również zaapelować do prezydenta, by te wszystkie procedury były przestrzegane, bowiem w kolejny weekend czeka nas mecz Lecha z Ruchem. Ja się teraz będę temu uważnie przyglądał i sprawdzał, czy stosowne pozwolenia zostały wydane zgodnie z terminem - zaznaczył.
"Przepraszam wszystkich kibiców"
Jak przyznał wojewoda, po podjęciu decyzji o zamknięciu Stadionu Miejskiego, otrzymał setki maili i dziesiątki telefonów z bardzo krytycznym odzewem. - Wiem, że kibice bardzo chcieli obejrzeć ten mecz. Ja jestem sam kibicem, bywam na Lechu i ten zakaz udziału kibiców dotyczy również mnie. I ja też żałuję, że nie będę na tym meczu. Chciałbym wszystkich kibiców przeprosić, również te dzieci, które przez klub zostały zaproszone na mecz. Ale oni muszą zrozumieć, że najważniejsze jest bezpieczeństwo i porządek publiczny na stadionie. Przecież obok nich, na stadionie, może usiąść osoba, która kilka dni temu atakowała policjantów w Bydgoszczy - stwierdził.
Niewykluczone, że Lech odwoła się od decyzji wojewody do sądu administracyjnego. Wojewoda twierdzi, że prawo jest po jego stronie. - Zgodnie z artykułem 34 ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, gdy wojewoda ma negatywną ocenę od policji, może nie zezwolić na udział kibiców w meczu. Jeśli ktoś uważa, że ma rację - od tego są sądy powszechne - oświadczył Florek.
zew, PAP