Po śmierci Osamy nasz kontyngent w Afganistanie bez zmian

Po śmierci Osamy nasz kontyngent w Afganistanie bez zmian

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bogdan Klich (fot. Wprost) Źródło: Wprost
- Polski kontyngent wojskowy w Afganistanie jest jednym z najlepiej wyposażonych - oświadczył minister obrony Bogdan Klich.
- Realizując pakiet afgański, od 2009 r. wydaliśmy na ten cel 1,3 mld zł. Nasz kontyngent został dozbrojony, jeśli chodzi o potrzeby transportowe do takiego stopnia, że nie ma potrzeby dosyłać jakichkolwiek nowych pojazdów opancerzonych. Od kilku miesięcy kontyngent jest w pełni "wysycony" sprzętem patrolowym - zapewnił Klich.

Bezzałogowy skok według Klicha

Według niego, żołnierze korzystają z nowych transporterów rosomak oraz pojazdów, które zostały wypożyczone od Amerykanów. Łącznie w  dyspozycji kontyngentu jest ponad 200 różnych pojazdów opancerzonych. - Najbardziej radykalny skok został wykonany jeżeli chodzi o  rozpoznanie w powietrzu. Przy tym rozpoznaniu korzystamy zarówno z  orbiterów, czyli mini-bezzałogowców, z których korzystaliśmy w ciągu kilku ostatnich lat, ale też od ponad roku korzystamy z zestawów ScanEagle, który zupełnie zrewolucjonizował nasze spojrzenie na  planowanie oraz przebieg każdego zadania - mówił Klich.

Śmierć Osamy bez znaczenia?

Minister oświadczył, że zabicie Osamy bin Ladena nie wpłynie na  liczebność polskiego kontyngentu w Afganistanie. Obecnie w działania w  Afganistanie bezpośrednio zaangażowanych jest 2600 żołnierzy, 400 pozostaje w odwodzie operacyjnym w kraju. - Działania operacyjne, które podejmują obecnie nasi żołnierze w  Afganistanie są trudniejsze niż zimą, dlatego że aktywność przeciwników zimą jest niższa. O tym dowódca kontyngentu i żołnierz dobrze wiedzą, zatem prowadzą szereg zadań wyprzedzających - dodał.

- Nie mamy wątpliwości co do tego, że aktywność przeciwników w  prowincjach południowych i wschodnich będzie wzrastała. Ale w jakim stopniu to przypisać zabiciu przez Amerykanów Osamy bin Ladena, bardzo trudno powiedzieć - przyznał szef resortu obrony. Zdaniem ministra, przygotowywane od dłuższego czasu ataki talibów będą wykorzystywane propagandowo jako odwet za zlikwidowanie bin Ladena. Klich zaznaczył, że wcześniej pomiędzy ruchem talibów i Al-Kaidą "nie było miłości", a główna szura (zgromadzenie starszyzny - red.) emigracyjna talibów w Pakistanie nie uznawała bin Ladena.

zew, PAP