Skąd ta summa?
Według ekspertów uczelni w całym doktoracie byłego ministra znaleziono miejsca, które można uznać za plagiat. Szczególnie w oczy rzucają się opracowania służb eksperckich niemieckiego Bundestagu. Zdaniem komisji Guttenberg w wielu miejscach przypisywał sobie autorstwo obcych tekstów, a zmiana niektórych sformułowań, składni czy stosowanie synonimów mogą świadczyć o świadomym działaniu.
Zdaniem komisji opiekunowie naukowi Guttenberga nie ponoszą żadnej odpowiedzialności w tej sprawie. Aczkolwiek - ocenili eksperci - bardziej wyczerpującego uzasadnienia wymagałaby decyzja wystawieniu Guttenbergowi najwyższej oceny "summa cum laude" za pracę doktorską. Trudno bowiem wywnioskować, jakie wybitne tezy albo szczególne wyniki pracy usprawiedliwiałyby tę najwyższą ocenę - oceniła komisja.
Plagiat nie popłaca
Guttenberg obronił doktorat z zakresu prawa konstytucyjnego w 2007 r. na uczelni w Bayreuth. W 2009 roku praca zatytułowana "Konstytucja i Traktat Konstytucyjny. Konstytucyjne stopnie rozwoju w USA i UE" została opublikowana przez fachowe wydawnictwo. W połowie lutego profesor prawa z Bremy Andreas Fischer-Lescano zarzucił politykowi, że fragmenty jego pracy doktorskiej to "bezczelny plagiat", w kolejnych dniach internauci wychwycili ponad 200 wątpliwych fragmentów doktoratu polityka bawarskiej chadecji. Guttenberg początkowo odrzucił oskarżenia, ale po fali krytyki podał się do dymisji i złożył mandat poselski.
Guttenberg był najpopularniejszym ministrem rządu Angeli Merkel, a niektórzy komentatorzy widzieli w nim kandydata na przyszłego kanclerza. Skandal wokół jego doktoratu był również ciosem dla samej Merkel, która stanęła w obronie polityka.
zew, PAP