- Formalnie, ten samolot był cały czas w służbie i loty na nim nie były wstrzymane - podkreślił ppłk Kupracz. Jak wyjaśnił, od końca marca do połowy kwietnia obowiązywał zakaz wykonywania nim lotów o statusie HEAD - a więc z prezydentem, premierem, marszałkami Sejmu lub Senatu. Można było natomiast wykonywać loty szkoleniowe. Przeprowadzono też trzy loty eksperymentalne na potrzeby komisji szefa MSWiA Jerzego Millera badającej katastrofę smoleńską.
Wstrzymanie lotów HEAD wiązało się z marcowym zaleceniem Rosawiacji - rosyjskiej federalnej agencji transportu lotniczego. Zaleciła ona zawieszenie eksploatacji wszystkich Tu-154M w związku z wadami konstrukcyjnymi wpływającymi na awaryjność tych maszyn. Zawieszenie lotów obowiązuje do czasu wprowadzenia zmian zaleconych przez producenta. Polska wystąpiła do rosyjskiej agencji o wyjaśnienie, czy rosyjskie zalecenie stosuje się także do naszej – znacznie zmodyfikowanej i zmodernizowanej - wersji Tu-154M Lux. Przez ten czas nie można było organizować lotów o statusie HEAD.
20 kwietnia Siły Powietrzne poinformowały, że do Polski wpłynęło pismo z Rosawiacji, że polski tupolew spełnia wszystkie zalecenia techniczne. Potwierdziła to też firma, w której maszyna ostatnio przechodziła remont. Z odpowiedzi zakładów lotniczych Awiakor w Samarze wynika, że Tu-154M o numerze bocznym 102 może wykonywać loty. Wówczas Bogdan Klich oświadczył, że uprawnione osoby pełniące najwyższe funkcje w państwie mogą bez zastrzeżeń korzystać z Tu-154 o numerze bocznym 102. Zapytany wtedy, czy on zamierza korzystać z Tu-154, odpowiedział: "naturalnie".
Oprócz Tu-154M o numerze bocznym 102 najważniejsze osoby w państwie mają dziś do dyspozycji wyczarterowane od LOT-u brazylijskie Embraery 175 (pilotowane przez cywilne załogi), pozostające na stanie 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, kilkudziesięcioletnie już samoloty Jak-40 oraz śmigłowce Mi-8.
zew, PAP