Opara i Kwiatkowski za czasów Lecha Kaczyńskiego byli urzędnikami Kancelarii Prezydenta. Odeszli po wyborach wygranych przez Bronisława Komorowskiego, mówią, że nie chcieli pracować z takimi osobami jak Sławomir Nowak. On z nimi pewnie też by nie chciał – obaj wystąpili we „Mgle", filmie o katastrofie Tu-154 wyprodukowanym przez „Gazetę Polską". Opara dowodzi w nim, że uścisk Donalda Tuska i Władimira Putina w Smoleńsku był wyreżyserowany. Opowiada też, że jeden z prezydenckich urzędników chciał na Siewiernym „dać w mordę" ministrom Tomaszowi Arabskiemu i Pawłowi Grasiowi. Kiedy rozmawiamy, Opara jest równie ożywiony jak wtedy, gdy opowiada w filmie o 10 kwietnia. Kwiatkowski to raczej flegmatyk, próbuje go gasić: – Pośredniak ci nic nie da, radnym zasiłek nie przysługuje. Obaj są radnymi PiS: Opara w powiecie warszawskim zachodnim, Kwiatkowski w radzie miasta. Obaj od kilku miesięcy są też bezrobotni.
Inny był pracownik Kancelarii Prezydenta: – Rzeczywiście ciężkie czasy dla nas nastały. Chociaż ja i tak nie powinienem narzekać, bo przynajmniej się do tego Wołomina załapałem.
O los ministrów i urzędników Kancelarii Lecha Kaczyńskiego czytaj w poniedziałkowym Wprost