Zdaniem wiceministra dobrą decyzją było to, że policjanci nie zatrzymywali chuliganów bezpośrednio na murawie. - Takie wyłapywanie ich mogłoby doprowadzić do eskalacji agresji. Do tej pory zatrzymaliśmy już 25 osób, które brały udział w tych zamieszkach, ale to dopiero początek. Tych osób, które zostaną zatrzymane, będzie kilkaset - zapowiedział. Minister przypomniał również, że zgodnie z zapisami ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych odpowiedzialnym za bezpieczeństwo na stadionie jest organizator. - To organizator ma zapewnić odpowiednie warunki, służbę informacyjno-porządkową, która ma pilnować, żeby nie wnosić na stadion niebezpiecznych przedmiotów, żeby kibice zachowywali się zgodnie z prawem, nie wywoływali burd. Kiedy organizator sobie nie radzi, wtedy potrzebna jest policja - podkreślił. - PZPN, kluby mają ogromne pole do działania, tylko muszą chcieć pokazać, że rzeczywiście chcą wyeliminować ze stadionów pseudokibiców - zaznaczył Rapacki. Zapewnił jednocześnie, że po każdym takim incydencie jak ten, do którego doszło w Bydgoszczy, wyjaśniane będzie też, czy swoich obowiązków dopełnili organizatorzy.
Do zamieszek na stadionie Zawiszy Bydgoszcz doszło 3 maja. Chuligani zdemolowali stadion Zawiszy, gdzie w finale Pucharu Polski Legia Warszawa pokonała w rzutach karnych Lecha Poznań. Zgodę na organizację meczu wydano mimo negatywnej opinii policji o bezpieczeństwie na stadionie. Szkody wyrządzone przez pseudokibiców sięgają kilkuset tysięcy złotych.
Rapacki odniósł się też do sprawy zawieszenia naczelnika wydziału do spraw zwalczania przestępczości pseudokibiców KSP nadkom. Radosława Ścibiorka. Wystosował on pismo do PZPN, w którym poprosił o sprzedanie na mecz w Bydgoszczy biletu Piotrowi S., ps. Staruch, nieformalnemu przywódcy kibiców Legii Warszawa. "Staruch" jest objęty zakazem stadionowym podczas meczów ekstraklasy, ale może kibicować w czasie gier rozgrywanych w ramach Pucharu Polski. - Zupełnie irracjonalnie zachowanie. To, że rekomendował mu sprzedaż biletu, jest nie do przyjęcia. Przecież wszyscy wiemy, kim jest ten pseudokibic i że nie powinien uczestniczyć w żadnych imprezach masowych. Trudno powiedzieć, jaki był jego motyw. Może uważał, że w ten sposób będzie mieć nić porozumienia ze środowiskiem pseudokibiców Legii? - zastanawiał się wiceminister. Rapacki dodał jednak, że nie powinno być mowy o tym, by policjant czy klub układał się z chuliganami. - Mecze piłkarskie są dla kibiców, piłka nożna nie istniałaby bez kibiców, ale chuligani, zadymiarze nie mogą dyktować warunków - zaznaczył minister.
PAP, arb