Do starć doszło w Dniu Zwycięstwa, obchodzonym na Ukrainie i w krajach byłego ZSRR 9 maja. W ich wyniku jeden członek Swobody został postrzelony z broni na gumowe pociski, a inny znalazł się w szpitalu po uderzeniu milicyjną pałką w głowę. Kilku działaczy Swobody aresztowano. W ubiegłym tygodniu, w obawie przed zamieszkami, sąd we Lwowie zakazał demonstracji w Dniu Zwycięstwa. Nie zważając na tę decyzję, organizacje prorosyjskie z południowej Ukrainy rozwinęły w mieście 30-metrową czerwoną flagę, symbolizującą triumf ZSRR nad hitlerowskimi Niemcami.
W odpowiedzi na tę demonstrację członkowie nacjonalistycznej partii Swoboda zaatakowali autobus z weteranami Armii Czerwonej, a następnie palili i deptali komunistyczne flagi w centrum miasta. Członkowie Swobody odebrali także rosyjskiemu konsulowi generalnemu wieniec, który zamierzał on złożyć na cmentarzu żołnierzy radzieckich.
W specjalnym komunikacie Partia Regionów prezydenta Janukowycza oświadczyła, że działania Swobody to "zamach na pamięć milionów ofiar wojny oraz pamięć bohaterskiego zrywu zwycięzców, którzy wyzwolili świat spod brunatnej dżumy". Przywódca partii komunistycznej Petro Symonenko ostrzegł z kolei, że jeśli Lwów nie straci prawa do organizacji Euro 2012, zamieszki, do jakich doszło w tym mieście 9 maja, mogą powtórzyć się także podczas turnieju. - Ukraina powinna zwrócić się do UEFA o poparcie inicjatywy, by nie przeprowadzać piłkarskich mistrzostw Europy we Lwowie, lecz przekazać to prawo do Dniepropietrowska czy Odessy - oświadczył szef ukraińskich komunistów.
PAP, arb