Rusko przyznał po spotkaniu z premierem, że do tej pory każda ze stron nie wywiązywała się ze swoich obowiązków, jeśli chodzi o walkę z pseudokibicami i zapewnienie bezpieczeństwa na stadionach. - Dokonaliśmy szczerej oceny sytuacji, ustaliliśmy, gdzie były zaniechania. Każda ze stron nie do końca wywiązywała się ze swoich obowiązków - zarówno kluby, PZPN jak i organy państwowe w niektórych momentach zachowywały się biernie - mówił szef Ekstraklasy SA, który wyraził jednocześnie zadowolenie, że "premier jasno zadeklarował, iż odpowiednie organy rządowe podejmą zdecydowaną akcję w celu zapewnienia porządku i walkę z osobami naruszającymi prawo". - W czasie spotkania ustaliliśmy, że każda ze stron weźmie na siebie część odpowiedzialności, która jest w jego gestii - dodał. Rusko podkreślił jednocześnie, że kluby nie są od tego, by walczyć z bandytami. - Mamy do tego odpowiednie organy rządowe i cieszy nas, że będą one od dzisiaj skutecznie to prawo egzekwować - podkreślił.
Masiota przyznał, że podczas spotkania przedstawiciele klubów starali się wskazać premierowi, iż zamykanie stadionów nie jest najlepszym rozwiązaniem. - Nie jest to dobra metoda, by walczyć z bandytami. Zamykanie stadionów i zrzucanie odpowiedzialności na kluby wydaje nam się nieodpowiednim postawieniem sprawy. Cieszymy się jednak z zapowiedzi realnego egzekwowania obowiązującego prawa - zaznaczył. Przewodniczący rady nadzorczej Ekstraklasy SA skomentował również zapowiedź premiera Tuska o wprowadzeniu na stadiony policji. - Naszym zdaniem wystarczającym środkiem jest, by policja zjawiała się na wezwanie klubu - tak jak jest to w tej chwili. Przejściowo wprowadzenie policji na stadiony jest do zaakceptowania, ale nie wiemy, jak długo może to potrwać. Na pewno takie posunięcie nie jest ryzykowne i zwiększy bezpieczeństwo, ale zdajemy sobie sprawę, że nie ogląda się meczu komfortowo w obecności tysiąca policjantów - ocenił.
PAP, arb