Gazem w posła? "To manifestanci byli agresywni"

Gazem w posła? "To manifestanci byli agresywni"

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Ł. Unterschuetz / ECS) 
Podczas uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod nową siedzibę Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku doszło do przepychanek z ochroną. Według policji, ochroniarze działali zgodnie z prawem. PiS domaga się wyjaśnień od szefa MSWiA i marszałka Sejmu.
Ok. 200 osób protestujących w sobotę przeciw podwyżkom czynszu w Gdańsku (w tzw. Marszu Pustych Garnków - red.), wśród których znaleźli się posłowie PiS protestujący przeciwko nominacji na dyrektora ECS Basila Kerskiego, próbowało dojść do miejsca, w którym odbywała się uroczystość z udziałem m.in. prezydenta Bronisława Komorowskiego. Na ich drodze ustawiono barierki, przed którymi ustawił się kordon pracowników firmy ochroniarskiej - wynajętej przez organizatora czyli miasto. Wyposażeni byli m.in. w tarcze. Kilka metrów za nimi stanęli funkcjonariusze Straży Miejskiej oraz policjanci.

"To jest wasza demokracja". Incydent w Gdańsku, PiS żąda wyjaśnień

Między demonstrującymi a ochroniarzami doszło do przepychanek. Użyto ręcznych gazów, żeby manifestujący nie sforsowali barierek. Tłum krzyczał: "Gestapo, gestapo" oraz "To jest wasza demokracja!". Poseł PiS Andrzej Jaworski powiedział, że zaatakowano go gazem i uderzono tarczą w brzuch.

"Na pewno byśmy interweniowali"

 

Rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku Magdalena Michalewska powiedziała, że policjanci zabezpieczali uroczystość ECS w pobliżu barierek prewencyjnie. - Gdyby doszło do naruszenia prawa, to na pewno byśmy interweniowali - oświadczyła.

- Manifestacja była legalna. Z naszych ustaleń wynika, że to manifestujący byli agresywni wobec pracowników firmy ochroniarskiej, szarpali ich i zaczęli siłą forsować barierki. Przedstawiciel Urzędu Miejskiego ostrzegł demonstrujących, że w takiej sytuacji zgromadzenie może zostać rozwiązane. W trakcie interwencji jeden z ochroniarzy użył gazu pieprzowego, ale działał zgodnie z prawem - powiedziała Michalewska. Dodała, że ochroniarze poddali się dobrowolnie testom alkomatem - wyniki badania nie stwierdziły u nich alkoholu.

Policjanci nie reagowali

Obecny na miejscu reporter PAP widział, że bezpośrednio przy barierkach stali uzbrojeni m.in. w tarcze pracownicy firmy ochroniarskiej. Kilka metrów za nimi grupa strażników miejskich, a za nimi z kolei kordon policjantów. Po użyciu gazu przez ochroniarzy demonstrujący zaczęli wzywać m.in. funkcjonariuszy policji o podjęcie interwencji. Ci jednak nie reagowali. Manifestujący twierdzili też, że ochroniarze są pod wpływem alkoholu.

Manifestacja była legalna

Bartosz Kantorczyk z Grupy Inicjatywnej "Nic o nas bez nas", organizującej Marsz Pustych Garnków, jeszcze przed rozpoczęciem manifestacji powiedział, że jest ona legalna. Wyjaśnił, że pismo o zamiarze przeprowadzenia protestu złożono w Urzędzie Miejskim 5 maja. Demonstrujący chcieli zakończyć swój protest bezpośrednio na ul. Doki niedaleko Pomnika Poległych Stoczniowców. Rrzecznik prasowy prezydenta Gdańska powiedział, że w związku z wprowadzeniem wokół Placu Solidarności strefy zamkniętej i wyłączenia z ruchu samochodowego i pieszego kilku ulic, miasto zaproponowało grupie "Nic o nas bez nas" zmianę trasy pochodu, ale ci się na to nie zgodzili.

PiS nie dostał zgody

Urząd Miejski w Gdańsku nie wydał natomiast zgody na manifestacje "Gazety Polskiej" oraz PiS, które chciały protestować przeciwko nominacji Basila Kerskiego na szefa ECS. Urzędnicy w uzasadnieniu odmownej decyzji wskazali m.in., że proponowane miejsce demonstracji są na ulicach, gdzie dojdzie do wyłączenia lub ograniczenia ruchu. 42-letni Basil Kerski objął stanowisko dyrektora Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku czwartego maja. Jego nominacji sprzeciwiał się m.in. były prezydent Lech Wałęsa, którego z tego powodu wycofał się w kwietniu z udziału w radzie programowej Centrum.

zew, PAP