"Byki" miały w środę problem z celnością rzutów. Ich skuteczność z gry wyniosła ledwie 34,1 proc. Ich lider Derrick Rose uzyskał 21 pkt, ale trafił tylko siedem z 23 prób. - To był jeden z tych wieczorów, kiedy piłka prawie w ogóle mnie nie słuchała. Dużo pudłowałem, zdecydowanie za dużo - przyznał po meczu. - Skupiliśmy się na defensywie, zresztą gospodarze też twardo bronili. To był mecz dla koneserów. Kto nie lubi takiej gry, nie mógł być zadowolony - powiedział z kolei LeBron James, który nie przeceniał wyjazdowej wygranej. - Tak naprawdę to dopiero początek serii. Oczywiście zwycięstwo cieszy, ale na razie jest 1-1. Do czterech jeszcze daleka droga - ocenił.
O roli obrony przekonywał też trener ekipy z Miami Erik Spoelstra. - Wynik 14:10 w ostatniej kwarcie najlepiej oddaje przebieg tej rywalizacji. Wydaje się, że podobnie będą wyglądać kolejne mecze - zaznaczył.
zew, PAP